Historia Anetki C. jest tak wstrząsająca, że aż nieprawdopodobna. "Gdy po ucieczce przywiozła ją policja, porozmawiałem z nią. Nie mogłem uwierzyć w to, co ona mówi" - opowiada "Faktowi" wstrząśnięty Marek Trypuc, nowy dyrektor domu dziecka w Giżycku.

Anetka uciekła z domu dziecka, bo chciała mieszkać z rodzicami. Matka nie chciała mieć z nią nic wspólnego. Ojciec, który niedawno wyszedł z więzienia, kazał jej iść na ulicę, sprzedawać swoje ciało. Dziecko nie miało wyjścia.

Reklama

Jej gehennę przerwała policja. Choć opowiedziana przez nią historia wydaje się nieprawdopodobna, biegły psycholog stwierdził, że dziewczynka mówi prawdę o seksualnych kontaktach z mężczyznami. "Wszczęliśmy postępowanie, ustalamy, z jakimi osobami to dziecko współżyło" - mówi "Faktowi" prokurator Mieczysław Orzechowski z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.

"No, Aneta miała pieniądze. Ale ja jej nie kazałem tego robić" - mówi Henryk C., ojciec dziewczynki. "Teraz od ludzi dowiedziałam się, że to on wysyłał ją na ten zarobek" - tłumaczy się "Faktowi" z kolei Iwona C., matka Anetki.

Dziewczynka została wywieziona z Giżycka. Trafiła pod profesjonalną opiekę psychologów. To nie koniec jej cierpień. Może jej grozić niebezpieczeństwo. "Ci, którzy z nią to robili, to ohydni pedofile. Boimy się, że po prostu będą chcieli zabić to dziecko" - mówi dyrektor Trypuc.

Oto fragment wspomnień dziewczynki:
"Tato powiedział mi, że muszę mu pieniądze przynosić, jak chcę z nim mieszkać. To ja się go zapytałam, skąd mam te pieniądze wziąć, bo przecież ja za mała jestem, żeby pracować. Tato mi powiedział, żebym poszła do tych panów, co lubią takie dziewczynki jak ja.

Ja nie wiedziałam na początku jak to zrobić. I za pierwszym razem było strasznie, bo bolało mnie wszystko i bałam się bardzo. Ale dostałam sto złotych za to.

Musiałam różne rzeczy robić. Stałam tam przy wyjeździe z Giżycka. Samochody pędziły. Ale niektóre się zatrzymywały. I jedni mi mówili, że za młoda jestem. Ale inni - czy ja z nimi nie pojadę?

Tatuś mi kazał coraz więcej pieniędzy przynosić. Nawet jak byłam chora, to musiałam tam na ten wyjazd chodzić... No to ja się starałam, choć się bałam cały czas".