Na miedź złomiarze mówią: nasze złoto. Za kilogram tego metalu w skupie można dostać nawet 20 złotych. Pewnie dlatego miedź znika z kościołów na niespotykaną dotąd skalę. Ostatnio złomiarze szczególnie upatrzyli sobie klasztor w Panewnikach w Katowicach, a także zabytkowy kościół św. Doroty w Będzinie oraz świątynie w Sosnowcu i Czeladzi.

Reklama

Żeby złodziejski biznes się opłacał, skradzione elementy trzeba gdzieś sprzedać. Skupy, które takie coś przyjmują, narażają się na kary. Z karami muszą liczyć się też sami złomiarze. Mogą dostać nawet 5 lat więzienia. Ale najpierw trzeba ich złapać. A z tym jest gorzej.

Dlatego księża sami próbują odstraszyć potencjalnych złodziei. Zamykają kościoły, rozważają zainstalowanie nowoczesnych alarmów i monitoringu. Mają jednak świadomość, że to nie jest najlepsze rozwiązanie. "Kościół to nie supermarket, dlatego nie chcemy, żeby wierni byli odgrodzeni od tego, co święte, elektroniką czy kratami" - mówi ks. Jarosław Kwiecień z diecezji sosnowieckiej.