Główną postacią aktu oskarżenia jest mecenas Piotr P., który załatwiał wyroki u znajomych sędziów i prokuratorów - pisze "Rzeczpospolita". Jemu postawiono aż czterdzieści zarzutów korupcyjnych. Większość z nich dotyczy przyjmowania łapówek od gangsterów i ich znajomych, w zamian za korzystne rozstrzygnięcia w sądzie. Chodziło głownie o zwolnienia z aresztów i niskie wyroki.

Według prokuratury, adwokat dostawał za załatwienie takiej sprawy od 4 do 50 tys. zł. Ale nie gardził też narkotykami. Od czasu do czasu w ramach rozliczeń dostawał kokainę.

Gazeta pisze, że mecenas, który siedzi w areszcie, największe wpływy miał w IV Wydziale Karnym Sądu Rejonowego w Gdańsku. Przyjaźnił się z jego przewodniczącym Stanisławem L., którego podwładni nazywali "Kieszonka". Ten sędzia też zasiadłby na ławie oskarżonych, ale zmarł krótko przed rozpoczęciem śledztwa.

Za to przed sądem odpowie dwójka innych sędziów - Magdalena P. oraz Marek W. "Magda uległa urokowi mecenasa i wydawała korzystne werdykty pod jego dyktando" - opowiada "Rzeczpospolitej" jej koleżanka z wydziału. Według śledczych, nie brała za to pieniędzy. Drugi oskarżony sędzia - Marek W. (w stanie spoczynku) podjął się za 35 tys. zł zwolnienia złodzieja z aresztu.

Główny oskarżony, mecenas Piotr P. był gwiazdą gdańskiej palestry. W latach 90. reprezentował szefa Elgazu Janusza Leksztona. Bronił w największych procesach mafijnych na Wybrzeżu - gangu "Wróbla", czy "Szwarcenegera". Reprezentował też i przyjaźnił się z jednym z bossów trójmiejskiego półświatka Janem P. ps. Tygrys. Dziś nie jest już adwokatem. Krótko po aresztowaniu w kwietniu 2005 r. został wyrzucony z palestry.