Polacy znają Religę jako człowieka, który leczył serca. Bo to on - od zawsze - jest w Polsce autorytetem w sprawie kardiologii. Jednocześnie, bez skrępowania, zawsze mówił o swoich słabościach. O papierosach i alkoholu, który - jak mówi - miał mu pomagać stanąć na nogach w trudnych chwilach. Jakich? "Dla mnie przegraną zawsze była i jest śmierć pacjenta" - opowiadał swego czasu Religa. "Alkohol dawał na parę godzin poczucie odreagowania tego wszystkiego, co było na zewnątrz" - mówił.

Reklama

Nie krył tego przed Polakami. "To że w pewnym czasie piłem dużo nie jest nieznaną sprawą. To jest swego rodzaju tajemnica poliszynela" - opowiadał obecny minister zdrowia.

Jego współpracownicy znali go jednak z innej strony. Dla nich ważna była praca, którą wykonywał. "Byłam pełna szacunku" - wspomina dla dziennika.pl Justyna Hofman-Wiśniewska z Fundacji Polskie Sztuczne Serce z Zabrza. "Jestem pełna podziwu" - dodaje.

Urodził się 16 grudnia 1938 w Miedniewicach (Mazowieckie). Już po szkole średniej - w 1956 roku - wiedział, co chce robić. Zaczął studia na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Warszawie. 10 lat później rozpoczął pracę w Szpitalu Wolskim w Warszawie, gdzie pracował do 1980 roku. Zdobył tam dwie specjalizacje w chirurgii. Jednak "oczkiem w głowie" zawsze były ludzkie serca. Zdobył kilka specjalizacji kardiochirurgicznych w USA. Później - przez dwa lata - był kierownikiem Kliniki Kardiochirurgii Centralnego Szpitala Klinicznego MSW w Warszawie. W 1990 został profesorem Śląskiej Akademii Medycznej. W 1991 powołał do życia Fundację Rozwoju Kardiochirurgii i został jej prezesem. Wreszcie - przy Śląskiej Akademii Medycznej w Zabrzu - założył Pracownię Sztucznego Serca.

Reklama

Jest autorem i współautorem 136 prac naukowych oraz autorem kilku patentów. To spod jego ręki wyszedł projekt reformy systemu opieki zdrowotnej. Wymyślił i koordynuje akcję skonstruowania w pełni implantowalnej protezy serca, szerzej znane jako polskie sztuczne serce.

Od 31 października 2005 jest ministrem zdrowia. Najpierw w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, potem jego zasługi docenił także premier Jarosław Kaczyński i pozostawił go na stanowisku.

Dziś Religa ogłosił, że choruje na nowotwór lewego płuca. Jednak, jak zapowiada, nie zamierza podawać się do dymisji. "To byłaby ucieczka od problemu" - tłumaczy, odnosząc się do złej sytuacji w polskiej służbie zdrowia.