Decyzję o usunięciu Wiktorow ze stanowiska podjął sam premier Jarosław Kaczyński. W konflikcie Gilowska-Wiktorow stanął po stronie szefowej resortu finansów. Poparł pomysł Gilowskiej, by z ZUS zrobić jednostkę budżetową. Dzięki temu prezes ZUS byłby kontrolowany przez premiera, a pieniądze zakładu - przez rząd. Teraz tak nie jest.

Premier potwierdził, że usunięcie Wiktorow ma związek z przekształceniami w ZUS. Dodał jednak, że nie jest to atak na prezesa, lecz "zwykły ruch kadrowy". Powiedział, że nowy prezes Paweł Wypych doskonale zna się na ubezpieczeniach społecznych. Zasugerował też, że Wypych będzie mógł sprawnie i bez konfliktów z rządem przekształcić ZUS w jednostkę budżetową.

Niewątpliwie na decyzję wpłynęły również nieprzychylne dla Wiktorow artykuły prasowe. Byłą prezes krytykowano za rozrzutność. Prasa rozpisywała się o jej wydatkach na kursy językowe, szkolenia antystresowe i siłownie dla pracowników.

Gwoździem do trumny był apel "Faktu" do premiera o jej odwołanie. Apel gazety powstał po tym, jak Wiktorow kazała prawnikom ściągać od emerytów 60-złotowe opłaty. Za co? Za dodatkową pracę urzędników, którzy rozpatrywali podania emerytów o ponowne, korzystniejsze przeliczenie emerytur.

Paweł Wypych stanął wówczas w obronie seniorów: "Powiedziałem wtedy prezes ZUS, że musi dogadać się w tej sprawie z emerytami" - mówił na łamach "Faktu".

Wypych był dotychczas podsekretarzem stanu w kancelarii premiera. Ma opinię specjalisty w zakresie ubezpieczeń społecznych. Opinię pośrednio potwierdza Robert Gwiazdowski, szef Rady Nadzorczej ZUS:

"W sytuacji, gdy projekt reformy finansów publicznych zakłada przekształcenie ZUS w jednostkę budżetową, to wymaga to koordynacji działań różnych resortów i stąd właśnie pan Paweł Wypych został powołany na to stanowisko" - tłumaczył dyplomatycznie Robert Gwiazdowski.