Na razie minister kultury poprosił Rządowe Centrum Legislacji, by wstrzymało publikację rozporządzenia ministra edukacji. "Musiałem tak zareagować, bo ta lista nie była z nami uzgodniona. Nie może zmienna wola i rozliczne kaprysy jednego ministra decydować o tak wrażliwej materii, jaką jest edukacja młodzieży. Nie można młodzieży traktować toporem" - mówi Ujazdowski dziennikowi.pl.
A jutro chce osobiście prosić premiera, który dziś zaakceptował nowy kanon lektur Giertycha, o jego zmianę. Szef resortu kultury jest pewny, że tak się stanie, bowiem premier - jego zdaniem - nie wiedział, że lista miała być konsultowana między dwoma resortami, ale nie była.
Minister Ujazdowski mówi wprost - powodem wykreślenia z listy lektur Gombrowicza czy poezji Lechonia są osobiste antypatie Romana Giertycha. I dodaje, że rząd nie może być federacją egoistycznych ministerstw, dlatego prace nad kanonem lektur muszą być pracami wspólnymi obu resortów.
Jeśli jednak Ujazdowski ma za małą siłę przebicia i rozporządzenie Giertycha będzie opublikowane, uczniowie nie będą już musieli czytać w szkole Witolda Gombrowicza i Bruno Schulza. A jak usłyszą tytuły "Solaris" i "Cyberiada" to nie będą musieli wiedzieć, że ich autorem jest Stanisław Lem.
Z listy wypadły także fragmenty "Szewców" Witkacego czy "Procesu" Kafki, a także w całości lektura Bułhakowa "Mistrz i Małgorzata". Te pozycje znalazły się jedynie na liście lektur w zakresie rozszerzonym szkół ponadgimnazjalnych. Nie będzie też Jana Lechonia.
A co znalazło się w spisie lektur? Fragmenty "Cierpień młodego Wertera" Goethego i "Innego świata" Herlinga-Grudzińskiego. Uczniowie przeczytają aż cztery powieści Sienkiewicza - "W pustyni i w puszczy", "Krzyżaków", "Potop" i Quo Vadis". Obowiązkowa ma też być biografia Karola Wojtyły "Wujek Karol. Kapłańskie lata Papieża".
Natomiast uczniowie szkół ponadgimnazjalnych mają poznać "Pamięć i tożsamość" napisaną już przez samego Jana Pawła II i dzieło arcybiskupa Kazimierza Majdańskiego "Będziecie Moimi świadkami..." o historii księży, przebywających w obozie koncentracyjnym w Dachau.
Na listę lektur trafił też "Cesarz" Ryszarda Kapuścińskiego" i "Listy Nikodema" Jana Dobraczyńskiego. W spisie znalazły się ponadto "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego i "Lord Jim" Conrada, choć do tych dzieł minister Giertych podchodził wcześniej sceptycznie.
Wicepremier Giertych ustalił listę, nie licząc się z protestami. Nawet potomkowie Sienkiewicza nie chcieli umieszczenia na liście powieści ich przodka kosztem Gombrowicza, który jest jednym z najczęściej tłumaczonych na inne języki polskich pisarzy.
"Wydaje mi się, że wypracowaliśmy dobry kompromis" - powiedział dziś minister. Ale nie wytłumaczył, z kim ten kompromis zawarł, skoro protestowało tyle środowisk.
Nowy spis będzie obowiązywał uczniów rozpoczynających naukę w pierwszych i czwartych klasach szkół podstawowych, w pierwszych klasach gimnazjów i liceów. Pozostałych uczniów będzie obowiązywać stara lista.
"Nie można traktować młodzieży toporem. Nie mogą kaprysy jednego ministra decydować o wychowaniu młodzieży" - tak minister kultury ostro reaguje na opublikowanie - bez zgody tego resortu - nowej listy lektur przez Romana Giertycha. Kazimierz Michał Ujazdowski jutro poprosi premiera o interwencję.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama