"Tylko w niedzielę pogotowie z Warszawy udzieliło pomocy ok. 50 osobom. Były to m.in. osoby starsze, które mdlały na ulicy, niosąc w upale ciężkie torby" - mówi Marek Niemirski, koordynator zespołów ratownictwa medycznego Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Warszawie. A dziś upał doskwiera bardziej.

Warszawski urząd przypomina, że upały są szczególnie groźne dla osób starszych, dzieci i tych, którzy mają choroby układu krążenia. Wysokie temperatury oraz wywołane nimi odwodnienie organizmu mogą nie tylko sprawić, że stracimy przytomność, ale nawet nas zabić.

Dlatego urzędnicy apelują, by mieszkańcy Warszawy - którą już drugi dzień zalewa fala upałów, a jutro ma atakować nadal - jak najrzadziej wychodzili z domów. Jeśli wyjścia nie da się uniknąć, to najlepiej nie robić tego w południe, gdy słońce świeci najmocniej. Na otwartym terenie należy nosić nakrycia głowy, ubierać się w luźne i białe ubrania. I - co bardzo ważne - nie pić alkoholu. Za to trzeba wypić dużo - najlepiej dwa litry dziennie - niegazowanej wody mineralnej.



"Nie dużą ilość na raz. Płyny trzeba dozować, pijąc je małymi łyczkami, najlepiej po kilka łyków co 15 minut, od rana do wieczora" - tłumaczy Marek Niemirski.

Inne sposoby na przeżycie afrykańskich upałów? Lekarze radzą, by nie przemęczać się, odstawić kawę, ograniczyć przebywanie w dusznych miejscach, gdzie ruch powietrza jest niewielki, ale także w pomieszczeniach, gdzie jest bardzo chłodno. Bo problem pojawia się, gdy z chłodu wychodzimy wprost na upał.