Rabuś-górnik obrabował bank w środę o godz. 8. Jak tylko pracownice otworzyły placówkę, do budynku wszedł mężczyzna w budowlanym kombinezonie i kominiarce. W ręku miał kilof górniczy.
Napastnik zażądał pieniędzy i żeby pokazać, że nie żartuje, rozbił szybę. Dwie przerażone kasjerki od razu oddały mu kilkanaście tysięcy złotych.
Policjanci szybko przyjechali na miejsce napadu. Przywieźli ze sobą psa, który znalazł trop i poprowadził ich na pobliskie działki. Tam znaleziono porzucony kombinezon, rękawice i kilof. Policjanci po prostu zadzwonili do producenta odzieży i spytali się, kto ją ostatnio kupował. A to pozwoliło im wytypować sprawcę.
Rabusia-górnika zatrzymano wczoraj wieczorem. Od razu przyznał się do napadu. Powiedział, że był w tym banku kilka dni wcześniej po kredyt. Ale go nie dostał. Dlatego postanowił pieniądze wziąć sam.
Okazało się, że bank miał rację, odmawiając mu kredytu. Bo sporą część łupu 31-latek zdążył już przegrać w różne gry hazardowe. Od hazardu pewnie trochę odpocznie, bo za napad grozi mu 12 lat więzienia.