Nie pochodzimy od człowieka zręcznego, czyli od tego, co do którego byliśmy pewni, że jest naszym praprzodkiem. A homo erectus, od którego pochodzimy, przypominał bardziej goryla niż człowieka. Skąd więc się wzięliśmy? Jaki jest nasz rodowód? Kim jesteśmy? Te pytania zadadzą sobie uczniowie jedynie tych szkół, w których nauczyciele uznają, że warto je zadać. Bo raczej nikt im tego nie zaleci.

Reklama

Sensacyjne odkrycie z Kenii nie wzbudziło wczoraj najmniejszego zainteresowania w MEN. A tylko ono decyduje o tym, co się znajdzie w programie nauczania. "Nie prowadzimy prac nad zmianą programu" - poinformowało nas wczoraj biuro prasowe resortu po wielu pytaniach, jak zareaguje na pracę w "Nature", prestiżowym piśmie naukowym, które opublikowało kenijską sensację.

Chcieliśmy się dowiedzieć, czy w związku z publikacją resort wprowadzi stosowne zmiany do podręczników i czy korekty zdążą trafić do szkół jeszcze w tym roku. Jaki wpływ ma to ciekawe odkrycie na naukę biologii? Czy nauczyciele zostaną poinformowani o zmianach i czy w tym roku będzie się już od nich wymagać odświeżenia wiedzy na temat teorii ewolucji?

Nic z tego. "Nie zajmujemy się tym": - powtarzały uparcie kolejne pracownice biura. Co zrobią nauczyciele? "Będę tego uczyć" - zapewniła nas Anna Janicka, nauczycielka biologii z 30-letnim stażem. "Jednak nie mam na to zbyt wiele czasu, bo antropogeneza zajmuje w programie nauczania dwie godziny w całym liceum. Teorię ewolucji podajemy, delikatnie mówiąc, w pigułce".

Prof. Edmund Wittbrodt, były minister edukacji, uważa, że to poważny błąd: "Wiedza o teorii ewolucji jest nam potrzebna do tego, żeby dowiedzieć się, kim jesteśmy, skąd pochodzimy, to dla człowieka fundamentalna sprawa" - mówi.

Wszystko więc w rękach nauczycieli. Informacje od nich są jednak też wyrywkowe. Centra edukacji nauczycieli, które zatrudniają konsultantów programowych i szkoły, stoją puste z powodu wakacji. Do nowego roku szkolnego nie uda się więc wprowadzić oficjalnych zmian w programie. "Jeżeli ktoś interesuje się i śledzi na bieżąco doniesienia naukowe, powtórzy to uczniom, ale nikt nie będzie go pod tym kątem kontrolował" - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie w jednym z kuratoriów.


Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin: Czy odkrycie w Kenii to dla pani sensacyjna wiadomość?

Małgorzata Skodowska
: Trudno mówić o epokowych zmianach w teorii ewolucji, bo to zawsze jest tylko teoria, która opiera się na kolejnych odkryciach z wykopalisk. Tu nie ma pewników. Więc w tym sensie to nie jest dla mnie sensacja.



A będzie pani mówić o tym odkryciu uczniom?

Oczywiście. Zawsze mówimy o nowościach, dajemy swój komentarz. W ciągu ostatnich kilkunastu lat było sporo zmian w teorii ewolucji, ja je na bieżąco śledzę i przekazuję. To odkrycie też przekażę. Jednak uczniowie nie muszą tego wiedzieć na maturze. Mamy taką zasadę, że nie wymagamy od nich wiedzy na temat nowości, muszą wiedzieć to, co obowiązuje w teorii od lat i jest już w ten sposób zaklepane. Na pewno jednak o tym odkryciu powinni wiedzieć uczestnicy olimpiad.



A czy Ministerstwo Edukacji powinno uwzględnić to odkrycie w programie nauczania?


Koniecznie. Ono zmienia naszą wiedzę na temat ewolucji, więc żeby uczyć rzetelnie, trzeba je uwzględnić. Powinna być zmiana w programie i w podręcznikach.



Małgorzata Skodowska, nauczycielka biologii w klasie matury międzynarodowej w III LO w Gdyni