– Było już kilka takich zgłoszeń ze strony polskich pilotów – ujawniło wczoraj CAT. Ktoś używa do tego lasera rzucającego punktowe światło o zasięgu ok. 5 km i kieruje je na kabinę samolotu. To w ostatnim czasie rodzaj niebezpiecznej mody na całym świecie, podobne przypadki odnotowuje się w całej Europie.

W USA kilka osób już za to skazano. – Być może ktoś się tak bawi, ale jest możliwe, że ktoś tej techniki użyje w celu doprowadzenia do katastrofy lotniczej – mówi Zbigniew Muszyński, dyrektor centrum.

Kwestia katastrof lotniczych jest dziś w Polsce sprawą drażliwą. Także dla CAT, w siedzibie której w sytuacjach nadzwyczajnych zbierają się najważniejsi ludzie w państwie. Tak było po katastrofie smoleńskiej. I to właśnie funkcjonariusze CAT dotarli do informacji, że nad miejscem katastrofy w krytycznym momencie przelatywał satelita i robił zdjęcia.



Inna sprawa głupiej zabawy zakończyła się sukcesem: aresztowany został maszynista z warszawskiego metra i jego koledzy, którzy za pomocą sygnału radiowego zatrzymywali pociągi.

Mimo że na co dzień funkcjonariusze CAT pracują w ukryciu, ich dyżur trwa 24 godziny przez siedem dni w tygodniu. Zbierają i analizują dane, starają się przewidzieć i wyeliminować zagrożenia. Teraz ich praca nastawiona jest na zabezpieczenie Euro 2012.

– Nawet pozornie nieistotne informacje mogą się okazać bezcenne – wyjaśnia Paweł Chomentowski, wicedyrektor CAT. Przykład – stacja benzynowa w pobliżu stadionu, na którym odbędzie się mecz. Może posłużyć do spowodowania wybuchu.

Jak podaliśmy, wczoraj polskie służby dostały z UE blisko 4 mln zł dotacji na walkę z terroryzmem.