Według niedzielnej informacji Polskiego Kontyngentu Wojskowego, istniało realne zagrożenie dla życia zakładników, bowiem porywacze nie ukrywali przed zakładnikami, że zostaną oni zabici w przeddzień wyborów. Ich ciała podrzucone pod lokalami wyborczymi miały odstraszać głosujących przed wzięciem udziału w głosowaniu. Zakładnicy byli skuci, a do kontenera, w którym ich przetrzymywano, zostali przetransportowani z opaskami na oczach - informuje PKW.
Operacja miała miejsce w czwartek. W komunikacie podano, że wśród trójki zakładników znajdował się emerytowany afgański pułkownik. Pracował on w Kabulu, obecnie prowadzi własną farmę. Został porwany wraz ze swoim synem w wiosce Niazi w prowincji Ghazni 15 września. Talibowie oskarżyli go o wspieranie i współpracę z siłami koalicji. Kolejnym uprowadzonym był policjant. Został on porwany tydzień wcześniej przez trzech uzbrojonych rebeliantów.
Według PKW, w akcji uczestniczyły polskie śmigłowce Mi-17 i Mi-24, a zarówno piloci, jak i żołnierze przeprowadzający akcję odbicia zakładników, działali w bardzo trudnych warunkach pogodowych, w czasie burzy piaskowej. Akcję odbicia afgańskich zakładników poprzedziło kilkudniowe śledztwo. Informację o przetrzymywanych Afgańczykach dostarczyła Polakom Służba Kontrwywiadu Wojskowego.
Polskie Siły Zadaniowe wraz z Afgańskimi Siłami Bezpieczeństwa prowadzą aktualnie kilka operacji, mających na celu wzrost bezpieczeństwa w prowincji Ghazni.
Wybory parlamentarne odbywały się w Afganistanie w sobotę. Według NATO, zanotowano podczas nich więcej aktów przemocy w porównaniu z wyborami prezydenckimi w 2009 roku, lecz mniej było ofiar śmiertelnych. W sobotę zginęły 22 osoby - siedmiu cywilów, 11 policjantów i żołnierzy afgańskich oraz czterech żołnierzy sił międzynarodowych.