Wdowa po generale skarży się w wywiadzie, że od rzecznika generała broni Lecha Majewskiego miała usłyszeć, iż nie chcą on mieć z nią nic wspólnego.
"W dzień Wszystkich Świętych łaskawie wpuszczono mnie na teren dowództwa Sił Powietrznych w obecności brata mojego zmarłego Męża i jego żony. Chcieliśmy złożyć wieniec pod pomnikiem upamiętniającym Męża, który tam stoi. Notabene budowany był nocą, ze strachu przed nowym dowódcą Sił Powietrznych, który z pewnością nie pozwoliłby na jakąkolwiek pamięć o moim Mężu, co zresztą było uwidocznione w dniu Święta Lotnictwa, gdy nie przywołał pamięci mojego Męża z imienia i nazwiska" - relacjonowała Ewa Błasik.
Mówiła też o mundurze męża, który przekazała wojsku pól roku temu. Relacjonowała, że od tego czasu poniewiera się on na korytarzu i nikt nie wniósł go nawet do Sali Tradycji. "Wszystko chyba po to, by mojego Męża do końca upokorzyć" - twierdzi Ewa Błasik.