Wydawca nie zapłacił Królowi dwóch pensji, dlatego wystąpił on do Państwowej Inspekcji Pracy, która przyznała mu rację. Mimo to do tej pory zaległych pieniędzy nie otrzymał. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, planuje on wystąpić do sądu o zajęcie znaku towarowego i konta Wprost.
Ta forma może być uciążliwa dla wydawcy – oznacza bowiem np. utrudnienia przy zaciąganiu kredytów.
Anna Pawłowska-Pojawa, PR manager PMPG, nie chce komentować sprawy.
– Toczące się postępowania i procesy nie mają wpływu na bieżącą działalność spółki – zapewniła.
Reklama
Wojna Króla z tygodnikiem, który współtworzył, toczy się od czasu zwolnienia go dyscyplinarnego po opublikowaniu w kwietniu 2010 r. na łamach „Wprost” felietonu „Nie polezie orzeł w GWna”. Autor kpił w nim m.in. z Adama Michnika i Andrzeja Wajdy za ich apel w „Gazecie Wyborczej” o to, by nie chować prezydenta na Wawelu.
Kilka dni później wydawca przeprosił czytelników za tekst, a Króla zwolnił dyscyplinarnie. Zarzucił mu m.in. rażące naruszenie obowiązku dbania o dobro pracodawcy, działanie wbrew linii programowej pisma i spowodowanie możliwości wszczęcia postępowania sądowego przeciwko pracodawcy o naruszenie dóbr osobistych bądź zniesławienie osób, które zostały obrażone w artykule.
Król odpierał zarzuty podkreślając, że nie opublikował felietonu samowolnie, a tekst był zaakceptowany przez kierownictwo redakcji. Wystąpił do sądu o wycofanie dyscyplinarki i odszkodowanie w postaci trzymiesięcznego wynagrodzenia. Tak przewidywała jego umowa podpisana w grudniu 2009 r. 80 proc. udziałów pisma Platformie Mediowej Point Group za 8 mln zł. Sprawa ta wciąż toczy się przed sądem.