Dubieniecki pytany przez "Politykę" o swego wspólnika Jacka M., na którym ciążą prokuratorskie zarzuty, i który przyznał się do wręczenia łapówki. "Czy ja będę prowadził kancelarię z panem M., czy z gangsterem Słowikiem - to moja prywatna sprawa" - stwierdził.
Te słowa oburzyły cenionego karnistę, prof. Piotra Kruszyńskiego. To, co powiedział jest wyrazem pogardy dla samorządu adwokackiego. Jego słowa świadczą o bezczelności, pysze i bucie oraz o tym, że nie dorósł do tego, by być członkiem korporacji adwokackiej - powiedział profesor w rozmowie z Wirtualną Polska. Dodał, że taka wypowiedź powinna stać się powodem wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec męża Marty Kaczyńskiej.
Wątpliwości ma także gdańska Okręgowa Rada Adwokacka, która wysłała Dubienieckiemu pismo w tej sprawie. Prosi w nim o wyjaśnienia. Jeśli zachodzą wątpliwości, co do przestrzegania zasad etycznych przez adwokata, wszczynamy określone procedury mające na celu wyjaśnienie czy podejrzenie naruszenia zasad etyki adwokackiej jest uzasadnione. Jeśli tak, wszczynamy postępowanie - tłumaczy Wirtualnej Polsce Jerzy Glanc, dziekan Rady.
Jaka w takim wypadku grozi kara? Od upomnienia do usunięcia z adwokatury.
Całej sprawy nie chce komentować sam Marcin Dubieniecki.
Marcin Dubieniecki może pożałować słów, jakie wypowiedział w rozmowie z tygodnikiem "Polityka". Mąż Marty Kaczyńskiej, pytany o swego wspólnika z kancelarii, odpowiedział, że może współpracować "nawet z gangsterem Słowikiem", bo to jego "prywatna sprawa". Część prawników jest oburzona, a Okręgowa Rada Adwokacka domaga się wyjaśnień - podaje wirtualnapolska.pl.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama