W radiu RMF Rogalski mówił też, że polskim specjalistom z Centralnego Biura Kryminalistycznego KGP udało się odczytać ok. 20 proc. więcej zapisów z rozmów w kokpicie Tu-154 M niż zawierały stenogramy przekazane Polsce przez Rosję i upublicznione w czerwcu 2010 r. Pytany, czy te dodatkowe zapisy wnoszą coś istotnego dla wyjaśnienia przyczyn tragedii mecenas, powiedział, że jego zdaniem tak.

Reklama

"Chodzi o atmosferę, decyzje podejmowane przez pilotów. Z całą pewnością nie wynika z tego jednak, by były jakieś naciski ze strony pana Błasika (dowódcy Sił Powietrznych, gen. Andrzeja Błasika)" - powiedział.

Dopytywany o rozmowę jaka - według zapisu z kamer monitoringu na lotnisku Okęcie - miała miejsce pomiędzy Błasikiem a pierwszym pilotem Arkadiuszem Protasiukiem, Rogalski zaznaczył, że niewątpliwie do niej doszło. Dodał jednak, że w materiałach dowodowych śledztwa nie ma obecnie niczego, co mogłoby wskazywać na jej treść. Zdaniem mecenasa także upublicznione stenogramy z nagrań pilotów nie pokazują, że wymuszano na nich, by lecieli do Smoleńska mimo fatalnych warunków pogody.

"Kwestią oceny jest, czy (w czasie rozmowy nagranej na lotnisku) te emocje są, czy też nie. I jaka jest ich gradacja. Ja bym powiedział, że przedwczesne jest stwierdzenie, iż emocje były bardzo duże. Po prostu rozmowa była" - zaznaczył Rogalski. Jak dodał, przesadą jest twierdzenie, że Protasiuk krzyczał. "Trudno sobie wyobrazić, by pan kapitan krzyczał na pana generała" - zaznaczył.

W sprawie rozmowy pomiędzy Błasikiem a Protasiukiem od wtorku, prokuratura wojskowa przesłuchuje świadków, m.in. funkcjonariuszy BOR-u. Prokurator Generalny Andrzej Seremet zapewniał w środę, że wątek tej rozmowy - w trakcie której między Błasikiem a Protasiukiem miało dojść do kłótni - "z całą pewnością zostanie wyjaśniony".