Jak powiedział w piątek PAP rzecznik prokuratury ppłk Sławomir Schewe, obecnie trwa zapoznawanie stron z aktami sprawy. O sprawie poinformował portal TVN24.
"Śledztwo jest przedłużone do 23 kwietnia. Jeśli nie wpłynie do nas nic, co zmusiłoby prokuraturę do jego ponownego przedłużenia, zakończymy śledztwo i na konferencji prasowej poinformujemy o sposobie jego zakończenia" - powiedział Schewe PAP.
Jak dodał, do czasu zakończenia śledztwa nie powinno być decyzji o stawianiu zarzutów kolejnym osobom w tej sprawie.
Obecnie zarzuty postawione mają dwie osoby. Por. Adam B., były kontroler zbliżania i precyzyjnego podejścia w Wojskowym Porcie Lotniczym w Mirosławcu usłyszał zarzut umyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym. Grożą mu trzy lata więzienia.
Zarzuty usłyszał też ppłk Leszek L., ówczesny dowódca 13. eskadry lotnictwa transportowego z Krakowa. Jest on podejrzany o nieumyślne niedopełnienie obowiązków. Grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
Z ustaleń "Superwizjera" TVN wynika, że prokuratura chce zamknąć śledztwo aktem oskarżenia przeciwko obu tym osobom. Według dziennikarzy tego programu, prokuratura chce przyjąć wersję, że przyczyną katastrofy samolotu nie były usterki techniczne.
Wojskowy samolot transportowy CASA C-295M rozbił się 23 stycznia 2008 r. w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). Maszyna wykonywała lot na trasie Okęcie - Powidz - Krzesiny - Mirosławiec - Świdwin - Kraków; rozwoziła uczestników konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP. Zginęło wtedy 20 lotników - czteroosobowa załoga i 16 oficerów.
Po katastrofie stanowiska straciło pięciu wojskowych bezpośrednio odpowiedzialnych - w ocenie ministra obrony - za decyzje, które do niej doprowadziły. Byli to ppłk Leszek L., kontroler zbliżania oraz precyzyjnego podejścia, kontroler lotniska, komendant Wojskowego Portu Lotniczego w Mirosławcu i starszy dyżurny Centrum Operacji Powietrznych.
Komisja badająca przyczyny tragedii uznała, że doprowadził do niej splot wielu okoliczności. Jak ustalili eksperci, na katastrofę miały wpływ m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy.