Działacze PiS w Toruniu przygotowywali swą inicjatywę w tajemnicy i jeszcze kilka tygodni temu zaprzeczali, by pomysł postawienia pomnika miał oficjalnie trafić na forum rady miejskiej. Tydzień temu złożyli jednak projekt uchwały, w której radni mają wyrazić zgodę na budowę monumentu w centrum Torunia, na działce należącej obecnie do miasta.

Reklama

Lech Kaczyński nie miał bliższych związków z Toruniem, ale w opinii pomysłodawców nie ma to większego znaczenia. "Chcemy go upamiętnić jako prezydenta, wybitnego człowieka i męża stanu, który zasłużył się dla całej Polski i który nie myślał w kategoriach wygrania najbliższych wyborów" - podkreślił prof. Wojciech Polak, historyk z UMK, który tworzy komitet honorowy budowy pomnika.

Tajemnicą wciąż pozostaje ostateczna forma pomnika, który ma zaprojektować toruński rzeźbiarz Tadeusz Wojtasik. Jak zapowiedział Polak, wstępnie ustalono, że monument ma składać się z trzech brył.

"Z lewej strony zaplanowana jest figura orła zrywającego się do lotu, na środku postać prezydenta, a po prawej stronie byłyby wyryte nazwiska wszystkich poległych w katastrofie lotniczej" - ujawnił profesor. Koszt budowy oszacowano na około 300 tys. złotych, a cała potrzebna kwota ma pochodzić ze zbiórki publicznej.

Reklama

Inicjatywa budowy pomnika pogłębiła podziały polityczne w Toruniu. Projekt uchwały, przygotowanej przez pięcioosobowy klub radnych PiS, poparł siedmioosobowy, bezpartyjny klub "Czas Gospodarzy", który tworzą radni wybrani z list obecnego prezydenta miasta Michała Zaleskiego.

"Zdecydowaliśmy, że poprzemy budowę pomnika. Jeżeli PiS ma taką potrzebę i nie wiąże się to z wydatkami miasta, nie widzimy w tym nic złego, a w projekcie jest napisane, że to pomnik wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej, choć to zrozumiałe, że postać prezydenta Lecha Kaczyńskiego będzie wyeksponowana, jako najważniejsza wśród tych, którzy zginęli" - wyjaśnił Andrzej Jasiński, wiceprzewodniczący Rady Miasta z "Czasu Gospodarzy".

Przeciwko będzie znajdujący się w opozycji, dziesięcioosobowy klub PO. "Nie chcemy tu drugiego Krakowskiego Przedmieścia, więc wszyscy radni PO zagłosują przeciwko budowie pomnika" - zadeklarował Waldemar Przybyszewski, szef klubu Platformy.

Reklama

Decydujące może okazać się w tej sytuacji zachowanie trzech radnych SLD. Klub tego ugrupowania tworzy wprawdzie rządzącą koalicję z PiS i "Czasem Gospodarzy", ale władze partyjne już zadeklarowały, że są przeciwne budowie pomnika.



"Radni SLD będą przeciwko temu pomnikowi, bo Toruń powinien być miastem spokoju, a nie budowania barykad i przeciwstawiania jednych drugim. Niech pamięć o Lechu Kaczyńskim będzie dobra, ale na monument nie zasługiwał" - tłumaczył poseł Jerzy Wenderlich, wicemarszałek Sejmu.

Radni popierający projekt mieliby w tej sytuacji szansę na sukces w głosowaniu, gdyby choć dwóch przedstawicieli SLD lub PO nie wzięło w nim udziału. "Mogę obiecać, że żadna niestrawność czy niedyspozycja żadnemu radnemu SLD się nie przytrafi" - zapewnił Wenderlich.

Jeśli dojdzie do budowy monumentu we wskazanym przez pomysłodawców miejscu, to zachodnie obrzeża Starego Miasta w Toruniu będą największym skupiskiem pomników w mieście. Obelisk poświęcony katastrofie smoleńskiej stanie naprzeciw pomnika Józefa Piłsudskiego, mając po bokach pomniki Jana Pawła II i planowany już monument bł. ks. Jerzego Popiełuszki.