57 osób, które odniosły obrażenia w katastrofie kolejowej pod Szczekocinami, leży w 14 szpitalach w trzech województwach: śląskim, małopolskim i świętokrzyskim - podał w niedzielę po południu Śląski Urząd Wojewódzki.
9 rannych leży w szpitalu św. Barbary w Sosnowcu, 1 osoba w Górnośląskim Centrum Medycznym w Katowicach, do szpitala wojskowego w Krakowie przewieziono 2 osoby. W piekarskiej "urazówce" jest 3 poszkodowanych. W do szpitala w Myszkowie trafiło 6 osób.
Do częstochowskich placówek przewieziono 7 rannych. W szpitalu przy ul. Mirowskiej są 3 osoby, a 4 kolejne w szpitalu Najświętszej Maryi Panny - 4 osoby. W szpitalu w Dąbrowie Górniczej jest 2 poszkodowanych, w Zawierciu - 10, a we Włoszczowie -7.
1 rana osoba została przewieziona do szpitala w Czerwonej Górze k. Kielc, kolejna do Buska Zdroju. W Jędrzejowie leży 4 rannych, w szpitalu wojewódzkim w Kielcach - 1, a w Miechowie - 3.
Znane są imiona i nazwiska wszystkich hospitalizowanych osób. Dla ich rodzin w Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego została uruchomiona specjalna infolinia pod numerami: 32 20 77 201 i 32 20 77 202.
W sobotę wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka poruszał się pociąg Przemyśl-Warszawa. Oba składy miały razem 11 wagonów. Zginęło 16 osób, a 56 zostało rannych.
Komentarze(8)
Pokaż:
Portal nakolei.pl publikuje komentarz prezydenta Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych Leszka Miętka po tragedii na Śląsku.
Jego zdaniem praprzyczyny tej katastrofy leżą w systemie bezpieczeństwa ruchu kolejowego w naszym kraju.
W Polsce mamy system sterowania ruchem kolejowym, który jest praktycznie sprzed 100 lat. Różni się tylko tym, że kiedyś były urządzenia mechaniczne, dzisiaj są elektryczne. Na Centralnej Magistrali Kolejowej są dopiero pierwsze próby wykorzystywania tzw. Europejskiego Sytemu Sterowania Ruchem Kolejowym, (ETCS). Ten system reaguje, gdy ktoś popełni błąd.
Miętek podkreśla, że polski system opiera się tylko na decyzji pracownika:
W lokomotywach mamy stare systemy tzw. samoczynnego hamownia pociągiem. To urządzenie, które zapala lampki i włącza sygnał przed semaforem. Maszynista musi przycisnąć tzw. czuwak aktywny, który włącza się co 90 sekund. To urządzenie ma być zabezpieczaniem, gdyby maszynista np. zasłabł. Jednak nie może korygować ewentualnych błędów czy pokazywać, jaki jest stan szlaku kolejowego.
Zwraca też uwagę na bardzo głęboką liberalizację rynku kolejowego.
Jest wielu przewoźników, ale nie ma instytucji, która rzeczywiście zajmowałaby się koordynacją bezpieczeństwa na torach. Nie ma kadr, żeby kontrolować te rzeczy i to niestety się mści. Doprowadzono do tego, że każdy z przewoźników ustala własne zasady bezpieczeństwa ruchu kolejowego. Nie ma żadnej gwarancji, że one są ze sobą spójne. To też się zemści w przyszłości.
I szkolenia maszynistów:
Mamy tu ogromną lukę pokoleniową. Średnia wieku maszynistów przekroczyła już 50 lat. Szkoli się ludzi młodych, z ulicy. Przewoźnicy chcą to robić jak najkrócej. Urząd Transportu Kolejowego wyraża na to zgodę.
Miętek wysyłał w tej sprawie pisma do premiera i ministrów: Grabarczyka oraz Nowaka. Pozostały bez odpowiedzi.
W tej sytuacji o bezpieczeństwie ruchu kolejowego prawdopodobnie powiadomimy Komisję Europejską, skoro nie potrafimy się doprosić reakcji naszych władz. Nie może być tak, że bezpieczeństwo jest traktowane jak towar.
Portal nakolei.pl publikuje pismo przewodniczącego Miętka z 8 lutego wysłane do ministra transportu. Szef ZZMK zwraca w nim uwagę na brak działań Zespołu do spraw Bezpieczeństwa w Transporcie Kolejowym funkcjonującym w resorcie.