Centralne Biuro Antykorupcyjne w śledztwie dotyczącym korupcji, jakiej dopuściła się posłanka PO Beata Sawicka, korzystało z pomocy FBI. Amerykański agent przyjechał nawet do Polski, podawał się za biznesmena o imieniu Lou, zapowiadał wielkie inwestycje dla Helu.

Reklama

To miało być supernowoczesne spa, drugi taki po francuskim obiekt w Europie - opowiadał "Faktowi" ówczesny burmistrz Helu Mirosław Wądołowski. - Mieli tam nawet leczyć wodą sprowadzaną z francuskich źródeł. Lou zapewniał, że da pracę 150 mieszkańcom. Byłem wniebowzięty.

Ale jak dowiedział się dziennik.pl, FBI nie było już raczej wniebowzięte. Gdy Mariusz Kamiński, ówczesny szef CBA ujawnił materiały operacyjne z akcji przeciw posłance, w centrali FBI zawrzało.

Zerwali współpracę z CBA i do dziś nie chcą o niej słyszeć, a i na naszej współpracy położyło się to cieniem i długo mieliśmy problemy - usłyszał dziennik.pl od oficera policji.

Amerykanie mieli pretensje o polityczne wykorzystanie całej akcji i ujawnienie filmów.

Oficjalnie dziś CBA nie chce potwierdzić ani zaprzeczyć naszym informacjom: - Żadna profesjonalna służba nie komentuje swojej międzynarodowej współpracy - zastrzega rzecznik CBA Jacek Dobrzyński. Gdy próbujemy się dopytać, czy współpraca została zerwana, odpowiada: - Bez komentarza.

Czytaj także: Agent Tomek miał pomoc FBI >>>