Niewielki odsetek uwzględnionych zażaleń zanotowano w 2011 r. także w urzędach wojewódzkich. Tu za zasadne uznano 8 proc. Podobnie jest w urzędach miast, administracji podatkowej i urzędach marszałkowskich, gdzie liczba spraw załatwionych pozytywnie dla obywateli oscyluje w granicach 11 – 13 proc.
To z jednej strony wynika z niezrozumiałości i braku obycia obywateli z organami instytucji państwowych. Ale też z małej przychylności urzędów – komentuje dane Marzena Baurska, radca prawny z kancelarii Baurska, Senkowska, Szczęsna i Partnerzy.
Jej zdaniem większość obywateli nie potrafi celnie uargumentować uchybień, o których wspominają w pismach, bo nie znają wiążących urzędników procedur. Opierają się na własnych przemyśleniach zamiast twardych przepisach prawa. Dużo skarg jest negatywnie rozpatrywanych z powodów uchybień formalnych, nawet przy ich merytorycznej słuszności – dodaje nasza rozmówczyni.
Z kolei Paweł Andrzej Król, aplikant adwokacki w kancelarii Jan Znamiec, zwraca uwagę na inny problem, jaki wyłania się z analizy danych zebranych przez DGP. Im wyższy procent pozytywnie rozpoznawanych skarg, tym gorzej świadczy to o instytucji – mówi. Dlatego niepokoją go dane z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Narodowego Funduszu Zdrowia. Tam pozytywnie załatwiono odpowiednio aż 36 i 23 proc. uwag obywateli. A to oznacza, że urzędnicy częściej postępowali w sposób sprzeczny z prawem – zauważa.
Reklama
Jeśli chodzi o liczbę wpływających pism z zarzutami, to liderują tu ministerstwa. Wynika to z przeświadczenia osób skarżących, że tylko najwyższe organy są w stanie skutecznie załatwić opisywane przez nie sprawy.