Amunicja podkalibrowa jest po to, by przebijać pancerz – po to wymyślono penetratory, które są w tych pociskach. One mają niszczyć. Jeżeli amunicja, którą kupujemy, jest porównywalna do niemieckich pocisków DM33, to znaczy, że wracamy do tego, co nasi zachodni sąsiedzi osiągnęli 30 lat temu. A świat nie stoi w miejscu i czołgi, także te rosyjskie, mają coraz grubsze pancerze. Jeśli polskie leopardy będą w konfrontacji z czołgami T90, to nasze pociski będą się od nich odbijać. Brak pocisków, które przebijają rosyjskie pancerze czołowe, oznacza w razie konfliktu zagrożenie naszych oddziałów i zwiększenie ryzyka dla żołnierzy, którzy będą w środku tych czołgów.

Reklama

Tłumaczenie, że można trafić czołg z boku, to dyrdymały. Zawsze najbardziej istotny jest dla czołgów pancerz czołowy. Zazwyczaj prowadzą czołową wymianę ognia. Mówiąc prościej, są do siebie ustawione przodem. Dlatego kupując pociski, powinniśmy być gotowi na najbardziej odporne, najgrubsze pancerze, jakich potencjalny przeciwnik obecnie używa.

Czy warto inwestować w Mesko? Cieszę się, że wreszcie w Polsce będziemy mieli linię do produkcji prochu, bo to, że większość jest importowana zza granicy, poważnie osłabia nasze możliwości produkcji amunicji w czasie wojny. Ale moim zdaniem firma powinna się dogadać z tymi, którzy dysponują najnowocześniejszą technologią, i rozwijać pociski tak, by w niedalekiej przyszłości mogły konkurować ze światową czołówką.