Zawieszenie od 4 lipca małego ruchu granicznego przekłada się na spadek obrotów w handlu i usługach. Co więcej, sytuacja szybko się nie zmieni. Jarosław Zieliński, wiceszef MSWiA, nie widzi na razie szans na odwieszenie MRG z rosyjskim obwodem kaliningradzkim. Oficjalnym powodem są względy bezpieczeństwa. Tymczasem handlowcy informują o mniejszej sprzedaży. Widać to już w twardych danych. Według danych Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji obroty w przygranicznych sklepach spadły nawet o połowę. – Sytuacja staje się dramatyczna. Decyzję o wstrzymaniu małego ruchu granicznego nazwałbym gwoździem do trumny – mówi nam przedstawiciel sklepu odzieżowego Textil Market z Braniewa.
Podobne słowa słyszymy z ust właścicielki sklepu z dywanami i karniszami Aladyn w Bartoszycach. – W przypadku mojej branży obroty są niższe nawet więcej niż o połowę. Co więcej, problemy trwają od dłuższego czasu, a zaczęły się wraz z wprowadzeniem embarga przez Rosję. Już wtedy zaczęło nas odwiedzać mniej Rosjan – tłumaczy. Z kolei według olsztyńskiej izby celnej Rosjanie w lipcu i w pierwszych dziesięciu dniach sierpnia, ubiegając się o zwrot VAT, zgłosili 17,3 tys. rachunków na kwotę 20,4 mln zł. Rok temu w tym samym czasie takich rachunków było ponad 25 tys., a ich kwota wynosiła 22 mln zł. Dane nie obejmują całego handlu: żeby ubiegać się o zwrot VAT, zakupy muszą być warte minimum 300 zł, a podatku nie da się odzyskać od niektórych rachunków, np. za usługi hotelarskie czy gastronomiczne.
Ile tracą polscy przedsiębiorcy na zawieszeniu małego ruchu granicznego? Z grubsza można to oszacować. Z danych GUS wynika, że w całym 2015 r. Rosjanie zostawili w polskich sklepach przygranicznych 290 mln zł. Tylko III kw. było to nieco ponad 68 mln zł, czyli średnio 22,7 mln zł miesięcznie. Gdyby liczyć wyłącznie według spadku wartości rachunków przy zwrotach VAT, wydatki mogły zmaleć o blisko 10 proc. Ale jeśli uwzględni się skalę zmniejszenia ruchu na granicy, spadek ten jest wielokrotnie większy i może sięgnąć nawet 90 proc. – Według danych z najbliższej nam placówki Straży Granicznej, w ubiegłym roku w lipcu granicę w obu kierunkach przekroczyło około 150 tys. osób. W tym – tylko 16 tys., z czego większość do 4 lipca, gdy mały ruch graniczny odbywał się jeszcze bez przeszkód – informuje wiceburmistrz Bartoszyc Monika Rejf.
Reklama
Nasza rozmówczyni mówi, że na zawieszeniu MRG ucierpi większość handlowców i usługodawców z Bartoszyc i okolic. – Niemal wszyscy drobni handlowcy i rzemieślnicy korzystali z obecności Rosjan – ocenia wiceburmistrz. Michał Krasiński, wicestarosta powiatu kętrzyńskiego, zwraca uwagę, że ze swobodnego przekraczania granicy korzystali nie tylko przedsiębiorcy sprzedający swój towar i usługi Rosjanom, ale również polscy konsumenci. – Choćby tankując swoje samochody na rosyjskich stacjach. Bezpieczeństwo jest bardzo ważne, ale o aspektach ekonomicznych też nie możemy zapominać. Z tego punktu widzenia mały ruch graniczny zrobił dużo dobrego w powiatach przygranicznych – mówi Michał Krasiński.
Samorządowcy obawiają się, że utrzymanie zawieszenia małego ruchu może mieć negatywny wpływ na lokalny rynek pracy. Już teraz powiaty przygraniczne borykają się z wysokim bezrobociem. W powiecie braniewskim stopa bezrobocia w czerwcu wynosiła 24,7 proc., w bartoszyckim – 23,1 proc., a w kętrzyńskim – 24,3 proc. – Bezrobocie może teraz wzrosnąć. Musimy się liczyć z większym zapotrzebowaniem na pomoc społeczną. W jakiej skali, trudno jeszcze ocenić – wskazuje Monika Rejf. – Nie wiem, czy skutki utrzymania zawieszenia małego ruchu granicznego od razu zobaczymy w statystykach rynku pracy. Część osób, która z niego korzystała, i tak była zarejestrowana jako bezrobotni. Szybciej będzie to widać w wydatkach na pomoc społeczną – dodaje Michał Krasiński.
Z kolei Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu i Dystrybucji, ocenia, że pracę w najbliższym czasie może stracić kilkaset osób. – Konsekwencją spadku sprzedaży będzie najpierw cięcie wynagrodzeń, potem zwolnienia, aż wreszcie zamykanie placówek – mówi. Jego zdaniem w największym stopniu ucierpią na tym małe sklepy. Sieciowe sobie jakoś poradzą; zły wynik placówek blisko wschodniej granicy zostanie zrekompensowany lepszym w innym regionie kraju. Według wyliczeń wywiadowni gospodarczej Bisnode Polska placówki z regionów graniczących z Rosją zatrudniają w sumie ponad 30 tys. pracowników.
A ich sytuacja finansowa nie była najlepsza, jeszcze zanim zostały wprowadzone ograniczenia w małym ruchu z obwodem kaliningradzkim. – Spośród ponad 4,4 tys. sklepów z powiatów objętych małym ruchem granicznym 69 proc. jest w słabej, a 4 proc. w bardzo złej kondycji – podkreśla Tomasz Starzyk z Bisnode Polska.
Pod względem finansowym sytuacja prezentuje się źle także w przypadku sprzedaży detalicznej na targach i bazarach oraz w hotelarstwie i małej gastronomii. Podmioty z tych branż w 84 proc. są w słabej lub bardzo złej kondycji finansowej.