"No Man's Sky" zaczynamy na planecie koło wraku statku kosmicznego. Nie wiadomo skąd się tam wzięliśmy, czy to nasz statek i kim jest postać, w którą wciela się gracz. Na początku naszym celem jest naprawienie statku. Teoretycznie proste - musimy znaleźć odpowiednią ilość surowców, stworzyć potrzebne przedmioty i gotowe. Tyle, że możemy przenieść bardzo ograniczoną liczę przedmiotów, szybko kończy się energia systemu podtrzymywania życia, a temperatura na planecie spada do -50C. Do tego nasze wielofunkcyjne narzędzie będące jednocześnie bronią i urządzeniem wydobywającym surowce nie zrobiłoby krzywdy komarowi, a nas właśnie zaczyna gonić jakieś złe zwierzę.
Okazuje się też, że o ile podstawowe surowce, jak pluton, węgiel, platyna i żelazo są do znalezienia praktycznie wszędzie - wystarczy zniszczyć lokalne drzewa czy kamienie, to do specjalistycznych surowców, wymaganych do naprawy statku czeka nas bardzo długa droga.
Gdy już zgromadzimy wszystko, co nam potrzeba i uruchomimy napęd pojazdu, opuszczając pierwszą planetę, zabawa dopiero się zaczyna - musimy zdobyć plany hipernapędu i części do niego potrzebne, kupując je od obcych, których dialektu nie rozumiemy. Potem gra przestaje prowadzić nas za rękę - musimy sami odkrywać wszechświat, szukając niezbędnych schematów broni, statków, narzędzi i surowców do ich wykonania. Nic nas jednak nie pogania - nie ma zadań polegających na "zabiciu 10 kosmicznych zajęcy i przyniesieniu ich skór". Tu sami wyznaczamy sobie cele.
Chcemy odkryć jak najwięcej planet oraz okazów flory i fauny, potem je samemu nazwać i odebrać kredyty za bycie odkrywcą? Proszę bardzo. A może chcemy jak najszybciej dotrzeć do centrum galaktyki, omijając całą resztę? Gra nam na to też pozwoli. Jedyne czego nigdy nie znajdziemy, to interakcja z innymi graczami. Mimo bowiem tego, że gra wymaga podłączenia konsoli do sieci, to nie pozwoli nam się spotkać z innymi kosmicznymi odkrywcami.
Jeśli chodzi o techniczną stronę gry - to cieszy przede wszystkim brak ekranów ładowania - tu lądujemy na planecie, wchodząc w atmosferę bezpośrednio z przestrzeni kosmicznej. Sami wybieramy miejsce lądowania i chodzimy po całej powierzchni, nie będąc ograniczonymi żadnymi sztuczkami programistów. Oczywiście, ze względu na parametry techniczne PS4 grafika nie jest tak idealna jak na PC i nigdy nie dorówna temu, co obiecują choćby twórcy "Star Citizen", ale w tej grze grafika liczy się najmniej.
Owszem, są pewne problemy techniczne - co jakiś czas zostałem byłem bezceremonialnie wyrzucany do pulpitu konsoli, ale nie jest tak źle, jak w wersji PC, która chodzi niezwykle wolno nawet na najpotężniejszych komputerach.
Trudno "No Man's Sky" ocenić. To gra przeznaczona dla bardzo wąskiej grupy graczy. Nie polubią jej ci, którzy liczą na walkę, zadania i poznawanie historii otaczającego nas świata. Piękno tej gry docenią za to ci, którzy chcą poczuć się jak samotni kosmiczni wędrowcy, walczący z otoczeniem, kurczącymi się zasobami i chęcią odkrycia i nazwania kolejnej planety. Bo, jak głosiła piosenka czołówkowa serialu "Zmiennicy" - "Coś być musi do cholery za zakrętem".