Tryb dalszego postępowania wobec ks. Jacka Międlara zależeć będzie od rozmów duchownym - poinformował PAP przełożony zakonny księdza, wizytator Zgromadzenia Księży Misjonarzy ks. Kryspin Banko.
13 sierpnia ks. Międlar, duchowny Zgromadzenia Księży Misjonarzy opublikował wpis na Twitterze dotyczący posłanki Nowoczesnej Joanny Scheuring-Wielgus, w którym napisał: "Konfidentka, zwolenniczka zabijania (aborcji) i islamizacji. Kiedyś dla takich była brzytwa! Dziś prawda i modlitwa?". Posłanka skierowała sprawę do prokuratury; jej zdaniem doszło do publicznego nawoływania do popełnienia przestępstwa. Białostocka prokuratura okręgowa prowadzi sprawę ws. obchodów rocznicy ONR w kwietniu w Białymstoku, gdzie ksiądz głosił kazanie.
Scheuring-Wielgus podkreśliła na środowym briefingu w Sejmie, że zawiadomienie dotyczy publicznego nawoływania do popełnienia przestępstwa (art. 255 kodeksu karnego).
Posłanka podkreśliła, że mowa nienawiści jest "zjawiskiem, które w Polsce rozprzestrzenia się od bardzo dawna", a żadne władze się nim do tej pory nie zajęły. Jak zaznaczyła, słowo może nie tylko zranić, ale też doprowadzić do czynów, które nie powinny się zdarzać. - Historia XX-wieku pokazuje chociażby, do czego może doprowadzić nienawiść - dodała.
Wtórował jej polityk Nowoczesnej Paweł Rabiej, który podkreślił, że posłanka padła ofiarą znieważenia i nawoływania do zabójstwa. - Bo tak należy wprost interpretować wpis księdza Międlara - podkreślił.
Rabiej poinformował, że Nowoczesna oczekuje od prokuratury bezwzględnego ścigania "tego rodzaju występków", a od władz Kościoła wyciągnięcia wniosków wobec ks. Międlara. - Dlatego, że jego mowa jest mowa nienawiści, a chcielibyśmy mieć w kościele sojusznika, by z mową nienawiści walczyć - podkreślił.
W zawiadomieniu złożonym do prokuratury przytoczono też inne słowa ks. Międlara, który zamieścił też Twitterze m.in. zdjęcie unijnej komisarz Elżbiety Bieńkowskiej z ogoloną głową. Wskazano też, że fotomontaż był poprzedzony wpisem: "Czyżby stworzyła koalicję z Joanną Scheuring – Wielgus? Ja im oferuję prawdę i modlitwę".
"Ks. Jacek otrzymał całkowity zakaz wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu"
Po tej sprawie głos zabrał przełożony duchownego. - W związku z ostatnimi wystąpieniami ks. Jacka Międlara CM pragnę przypomnieć, że pozostaje w mocy treść mojego pisma z dnia 19 kwietnia br., w którym ks. Jacek otrzymał całkowity zakaz wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu, w tym w środkach elektronicznych - napisał wizytator w oświadczeniu dla KAI, przekazanym PAP przez rzecznika episkopatu.
Dopytywany przez PAP, czy zakaz ten dotyczy także mediów społecznościowych, na których można mieć prywatne konta i publikować w internecie własne wypowiedzi, ks. Banko poinformował, że wydał już oświadczenie, w którym zajął "wyraźne stanowisko odnośnie poruszanej sprawy".
Tryb dalszego mojego postępowania opisany jest w Kodeksie Prawa Kanonicznego i w naszym prawie własnym. Na obecnym etapie nie mogę wskazać, jakie konkretne przepisy prawa zostaną zastosowane. Zależeć to będzie od rozmów z ks. Jackiem Międlarem - poinformował PAP wizytator.
Przełożony, jak wynika z wtorkowego oświadczenia, przypomniał księdzu Międlarowi, że każdego członka zgromadzenia obowiązują przyrzeczenia wynikające ze ślubu posłuszeństwa.
Jeszcze raz z mocą pragnę podkreślić, że Zgromadzenie absolutnie nie podziela jego ostatnich wypowiedzi, gdyż każdemu, niezależnie od jego poglądów, należy się szacunek i chrześcijańskie zrozumienie. Ufam, że ten młody kapłan zastosuje się do ślubów, które złożył w Zgromadzeniu - dodał.
Całkowity zakaz "jakichkolwiek wystąpień publicznych oraz organizowania wszelkiego rodzaju zjazdów, spotkań i pielgrzymek, a także wszelkiej aktywności w środkach masowego przekazu, w tym w środkach elektronicznych" wobec ks. Jacka Międlara został wydany po tym, jak wygłosił on kazanie na nabożeństwie poprzedzającym marsz w ramach obchodów rocznicy ONR w kwietniu w Białymstoku.
Jak podawały regionalne media, ksiądz nazwał narodowo-katolicki radykalizm "chemioterapią dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski". "Zero tolerancji dla ogarniętej nowotworem złośliwym Polski i Polaków. Zero tolerancji dla tego nowotworu. Ten nowotwór wymaga chemioterapii (...) i tą chemioterapią jest bezkompromisowy narodowo-katolicki radykalizm" - miał mówić podczas mszy.
W tej sprawie śledztwo z urzędu wszczęła Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe. Dotyczy ono publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic wyznaniowych i publicznego znieważania ludności z powodu przynależności wyznaniowej. Jak poinformowała PAP w środę rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Joanna Dąbrowska, śledztwo zostało przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku "z powodu wagi tego postępowania" i przedłużone do połowy września. Dodała, że trwają przesłuchania świadków i analizy nagrań marszu, także kazania. Nikomu na tym etapie nie postawiono zarzutów.