O wydaniu ustnie takiego polecenia mówił kilkanaście dni temu przed komisją śledczą prok. Dariusz Różycki, który od 2008 r. do wiosny 2016 był szefem gdańskiej prokuratury okręgowej. Również on mówił o tym, że prok. Borkowska sprawowała nadzór nad Prokuraturą Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz. Prokuratura rejonowa we Wrzeszczu prowadziła sprawę Amber Gold od grudnia 2009 r. - gdy zawiadomienie ws. prowadzenia przez Amer Gold działalności bankowej bez zezwolenia złożyła Komisja Nadzoru Finansowego - do czerwca 2012 r.
We wtorek podczas przesłuchania przed komisją śledczą prok. Hanna Borkowska powiedziała, że o sprawie Amber Gold dowiedziała się pod koniec grudnia 2011 r., gdy po świętach otrzymała polecenie pozyskania akt sprawy.
W listopadzie 2011 r. do Prokuratury Generalnej trafiło pismo szefa KNF z krytycznymi uwagami pod adresem postępowania Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz ws. Amber Gold - chodziło m.in. o zawieszenie tego postępowania na początku 2011 r. Za pośrednictwem gdańskiej prokuratury apelacyjnej trafiło ono pod koniec 2011 r. do gdańskiej prokuratury okręgowej.
Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) spytała Borkowską, kto nakazał jej analizę akt Amber Gold. Wydaje mi się, że bezpośrednio pozyskać te akta kazała mi naczelnik wydziału Małgorzata Syguła - odparła Borkowska. Joanna Kopcińska (PiS) dopytywała natomiast, kto polecił objąć tę sprawę nadzorem."Nikt. Nie było polecenia objęcia tej sprawy nadzorem - powiedziała prok. Borkowska.
Posłowie pytali w związku z tym o wypowiedź prok. Różyckiego, który w tamtym czasie był szefem prokuratury okręgowej i przełożonym Borkowskiej. Przed komisją śledczą Różycki powiedział, że wydaje mu się, iż polecenie objęcia sprawy nadzorem wydał ustnie, bo nie ma jego zapisu o objęciu sprawy nadzorem. Z kolei na pytanie, kogo wyznaczył do nadzoru, odpowiedział, że nie pamięta. Następnie stwierdził, że wydaje mu się, iż prok. Borkowską, bo ona nadzorowała prokuraturę rejonową we Wrzeszczu.
Nigdy nie spotkałam się z sytuacją ustnego wydania polecenia objęcia nadzorem - powiedziała Borkowska. Dodała, że zawsze takie polecenie wydaje się na piśmie. Dopytywana, czy w takim razie prok. Różycki kłamał, nie potrafiła odpowiedzieć.
Borkowska tłumaczyła, że po wpłynięciu do niej akt sprawy Amber Gold zapoznała się z nimi i, w związku z treścią znajdującego się w nich pisma przewodniczącego KNF, przygotowała odpowiedź na nie, która została podpisana przez prokuratora okręgowego i wysłana do KNF 5 stycznia 2012 r.
W piśmie Prokuratura Okręgowa w Gdańsku przyznała, że zawieszenie postępowania przez prokuraturę rejonową na początku 2011 r. było niezasadne. Napisano też m.in. że okoliczności sprawy "skutkowały skierowaniem" do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz pisma wskazującego na potrzebę odwieszenia postępowania oraz że po wznowieniu postępowania zostanie ono objęte nadzorem prokuratury okręgowej. Jednak, jak wynika z materiałów przedstawianych już na posiedzeniach komisji śledczej, pismo z prokuratury okręgowej do rejonowej ws. konieczności wznowienia postępowania dot. Amber Gold oraz zwrócone akta sprawy trafiły do prokuratury we Wrzeszczu 4 kwietnia 2012 r., tego też dnia postępowanie zostało wznowione.
Jarosław Krajewski (PiS) pytał w związku z tym Borkowską, czy miała świadomość, że w piśmie z 5 stycznia jest nieprawdziwa informacja o skierowaniu już pisma do prokuratury rejonowej. To jest jedno z wielu zdań. To sformułowanie jest mocno nieszczęśliwe, dlatego że powinno było brzmieć: +skutkowało będzie+ – przyznała Borkowska. Dodała, że nie przygotowywała projektu pisma z poleceniem wznowieniem postępowania.
Krajewski pytał też Borkowską, dlaczego wprowadziła w błąd swego ówczesnego szefa, prok. Różyckiego, który przygotowaną przez nią odpowiedź na pismo KNF podpisał i przesłał dalej. "Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Jak powiedziałam, jest to sformułowanie mocno nieszczęśliwe. Na tamten czas, kiedy przygotowywałam to pismo, to zdanie nie powinno było tak brzmieć - odpowiedziała.
Z kolei na pytanie, czy ma świadomość, czy jej przełożony przesyłając przygotowane przez nią pismo wprowadził w błąd KNF oraz prokuraturę apelacyjną i generalną, Borkowska odpowiedziała, że czytając to pismo, można wyciągnąć taki wniosek. Dopytywana zaznaczyła, że nie ujęłaby tego w ten sposób, że uczyniła to świadomie.
Prok. Borkowska powiedziała też, że akta sprawy Amber Gold miała do 15 lutego 2012 - tego dnia wystąpiła do prokuratury Gdańsk-Wrzeszcz o podjęcie zawieszonego postępowania w sprawie Amber Gold. Kopcińska pytała ją w związku z tym, co się zatem działo przez ten miesiąc od 5 stycznia do 15 lutego. Nie potrafię tego wytłumaczyć - odparła Borkowska. Dodała, że pismo do prokuratury rejonowej oraz zwracane akta sprawy przekazała 15 lutego za pośrednictwem któregoś z kierowców prokuratury rejonowej w Gdańsku.
Prokurator nie potrafiła wskazać konkretnego kierowcy. Podkreśliła, że działo się to kilka lat temu. Krzysztof Brejza (PO) powiedział, że w aktach sprawy jest notatka, z której wynika, że pismo z 15 lutego 2012 r. do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz nie zostało zarejestrowane w wykazie pism wysyłanych z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Pracownice biura podawczego tej prokuratury oświadczyły także, że między 5 stycznia a 4 kwietnia 2012 r. nie odnaleziono ani wpłynięcia akt sprawy Amber Gold z prokuratury rejonowej, ani ich odesłania.
Ile razy w pani życiu wydarzyło się przekazanie tego typu akt bezpośrednio kierowcy? – pytał Brejza. 28 lat pracuję i nie potrafię powiedzieć, czy to było dwa, pięć czy 15 razy. To jest po prostu za długi czas mojej pracy - odpowiedziała prokurator.
Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) powiedziała, że każdy z kierowców w postępowaniu dyscyplinarnym dot. Borkowskiej (które miało miejsce w 2014 r.) zeznał, że nigdy od nikogo nie wziął akt bez pokwitowania. Posłanka spytała, czy podczas postępowania dyscyplinarnego ktoś zabezpieczył komputer, drukarkę i sprawdził, kiedy powstało pismo. Borkowska odpowiedziała, że nie. Dopytywana, czy kiedykolwiek w swej karierze mogła wydać dokumenty bez pokwitowania, nie wykluczyła, że mogła się zdarzyć taka sytuacja.
Brejza pytał też o samo pismo datowane na 15 lutego 2012 r. ws. wznowienia postępowania. Przytoczył przy tym wypowiedź prok. Mirosława Andryskowskiego z postępowania dyscyplinarnego Borkowskiej - prokurator mówił wówczas, że o ile pamięta, podpisał to pismo piórem, zaś data została wpisana "innym środkiem kryjącym".
Nie mogę wykluczyć, że podpisałem pismo, na którym nie było daty. Mogło być też tak, że podpisałem pismo, nie wstawiając daty, choć z reguły ją wstawiałem, a potem ktoś inny tę datę uzupełnił. (...) Raczej wykluczam taką sytuację, abym podpisał pismo z kwietnia z datą z lutego - cytował Andryskowskiego Brejza. Spytam wprost: czy pani antydatowała to pismo - zapytał Brejza. Odmawiam odpowiedzi na to pytanie – odpowiedziała Borkowska.
Z kolei Andżelika Możdżanowska (PSL) pytała, jak to się stało, że o skierowaniu pisma do prokuratury rejonowej ws konieczności wznowienia postępowania mowa jest w piśmie z 5 stycznia, Borkowska pismo tego dotyczące i akta sprawy kieruje do prokuratury rejonowej 15 lutego, a de facto pismo to znalazło się Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz dopiero 4 kwietnia 2012 r. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiem - odpowiedziała Borkowska.
Witold Zembaczyński (Nowoczesna) stwierdził, że poza faktem zapoznania się Borkowskiej z aktami sprawy Amber Gold i "przetrzymywania ich przez długie tygodnie" nie podjęła ona jakichkolwiek czynności wobec prokuratury rejonowej. "Dziś widać, że takie działania można było podjąć" - stwierdził Zembaczyński.
Dziś jesteśmy bogatsi o wiedzę, która zafunkcjonowała później. W tej chwili jest to mówienie co by było, gdyby było. Daruje pan panie pośle, ale nawet w kwietniu i maju (2012 r.) lista pokrzywdzonych nie wydłużyła się ani o jotę; poszkodowani zaczęli się zgłaszać dopiero po artykułach w tej sprawie - odpowiedziała Borkowska.
Wpłaty cały czas postępowały - ripostował poseł Zembaczyński. Z kolei Brejza zwrócił uwagę, że przez cały 2012 r. otwierały się kolejne oddziały Amber Gold. Natomiast według Krajewskiego od stycznia do marca 2012 r. do Amber Gold wpłynęło 160 mln zł "od nieświadomych zagrożenia klientów". Borkowska podkreślała, że skupiła się na tym, czy istniały podstawy do zawieszenia postępowania w prokuraturze rejonowej, czy ta decyzja była właściwa bądź przedwczesna. Doszłam do wniosku, że ponieważ była przedwczesna, była niezasadna - powiedziała.
Wassermann pytała prok. Borkowską, czy pamięta, że sąd dwukrotnie przychylał się do zażaleń KNF i uchylał postanowienia prokuratury rejonowej - najpierw o odmowie wszczęcia śledztwa (postanowienie wydane w styczniu 2010 r.) a następnie o umorzeniu postępowania ws Amber Gold (wydane w sierpniu 2010 r.). Czy wedle pani to jest sytuacja nadzwyczajna, wskazująca na to, że takim postepowaniem trzeba się zainteresować? - pytała szefowa komisji śledczej.
Odpowiadając, Borkowska stwierdziła: nie jest to sytuacja nadzwyczajna. Pani prokurator ja pani powiem, że to nie jest sytuacja specjalnie częsta. To jest sytuacja, która w normalnej jednostce prokuratury wywołuje dużą konsternację - odparła szefowa komisji.
Kontynuując kwestię weryfikacji postępowania prowadzonego przez prokuraturę rejonową ws. Amber Gold Wassermann pytała Borkowską, czy nie zauważyła, że w tym postępowaniu przez dwa lata nie wydarzyło się kompletnie nic. Znalazła pani gdziekolwiek weryfikację 465 umów, które były załączone? Znalazła pani gdziekolwiek ustalenie kondycji finansowej spółki? Znalazła pani gdziekolwiek ustalenie faktu, czy umowy są wykonywane? Znalazła pani moment weryfikacji, czy pieniądze klientów są ubezpieczone? To nie są wiadomości specjalistyczne - pytała szefowa komisji śledczej.
Zwróciła przy tym uwagę, że w aktach była informacja, że BGŻ, który był wskazywany w umowach zawieranych przez Amber Gold z klientami, nie ma usługi przechowywania metali szlachetnych; ponadto w aktach znajdowała się informacja, iż Ministerstwo Gospodarki cofnęło zezwolenie dla Amber Gold na prowadzenie domu składowego, w związku z tym, że szef Amber Gold Marcin P. był w przeszłości karany. Stwierdziła jednocześnie, że jedyną rzeczą jaką Borkowska zauważyła po dwóch latach jest fakt, że doszło do niesłusznego zawieszenia postepowania. Ja się skupiłam na tym elemencie - odparła jej Borkowska.
Poseł Krajewski pytał prok. Borkowską, czy ma wrażenie, że sprawa Amber Gold na jakimkolwiek etapie została zlekceważona przez Prokuraturę Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, dlatego że to jest naprawdę znaczny przedział czasowy. Teraz posiadam znacznie głębszą wiedzę o tej sprawie niż miałam ją wtedy. Dysponując tą wiedzą, którą mam dzisiaj, mogę powiedzieć, że tak - powiedziała Borkowska.
Poseł Zembaczyński spytał, czy Borkowska nadal, tak jak w podczas postępowania dyscyplinarnego, pozytywnie ocenia pracę gdańskiej prokuratury. Tę sprawę (Amber Gold - PAP) w swoim czasie ocenili już wszyscy. Oceniły media, ocenił ówczesny prokurator generalny stając przed Sejmem i składając sprawozdanie. Nie uważam, żeby można było na podstawie tego jednego postępowania, być może przeprowadzonego nieprawidłowo (...), w którym mamy bardzo dużą liczbę osób pokrzywdzonych, można było formułować wnioski natury ogólnej - powiedziała Borkowska.
Uważam za wielce krzywdzące stwierdzenie, że prokuratura w Gdańsku jest niepotrzebna, że nie wiadomo po co jest - dodała, stwierdzając, że padały takie sfomułowania. Posłanka Wassermann stwierdziła wtedy, że bardzo wielu prokuratorów w Polsce cierpi przez to, jak gdańscy prokuratorzy prowadzili postępowanie w sprawie Amber Gold.
Chcę pani powiedzieć od prokuratorów z całej Polski, że oni dzisiaj wiedzą, dlaczego pomimo swojej ciężkiej pracy są tak negatywnie oceniani przez społeczeństwo; przez pryzmat tego co tutaj jest pokazywane, a to się w głowie nie mieści prawnikom-praktykom - powiedziała posłanka PiS. Może pani to dzisiaj bagatelizować, może pani mówić, że pani nie pamięta, że pani nie zna regulaminów. Proszę jednak pamiętać, że poza opinią publiczną, pokrzywdzonymi, oglądają panią również prokuratorzy różnego szczebla w całej Polsce - dodała.
Oni są na was bardzo źli, i to jest delikatnie powiedziane. Oni noszą na sobie to, co państwo żeście tam zrobili. Bo tak jest oceniana prokuratura w Polsce, przez pryzmat takich postepowań, które było u was prowadzone - powiedziała Wassermann. Stwierdziła ponadto, że sprawa Amber Gold nie była jedyną, z którą gdańscy śledczy sobie nie poradzili, w tym kontekście mówiła m.in. o sprawie Polskiej Korporacji Finansowej Skarbiec czy sprawie Michała Tuska. Z żadną żeście sobie nie poradzili - powiedziała Wassermann.
Być może jesteśmy postrzegani tak jak pani twierdzi, ale uważam, że jest to opinia bardzo krzywdząca dla moich kolegów. W prokuraturze w okręgu gdańskim pracują naprawdę świetni prokuratorzy - odpowiedziała Borkowska. Dodała jednocześnie, że należy oceniać prokuratorów występujących przed komisją śledczą, a nie "prokuraturę jako całość".