Prawie trzy tygodnie temu Sąd Okręgowy w Białymstoku, przed którym od kilku miesięcy toczy się proces, uwzględnił wnioski obrońców i areszt tymczasowy uchylił. Zastosował poręczenia majątkowe, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu oraz dozór policyjny. Decyzję tę zaskarżyła prokuratura, w ocenie której areszt powinien być utrzymany. Uważa ona bowiem, że przebywając na wolności oskarżeni mogą utrudniać postępowanie, powoływała się też na zagrożenie surową karą.

Reklama

Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał jednak w poniedziałek, że nie ma podstaw do uchylenia postanowienia sądu okręgowego. Jak powiedział PAP rzecznik sądu apelacyjnego sędzia Janusz Sulima, zażalenie nie zasługiwało na uwzględnienie, ponieważ - jak uznał sąd - na obecnym etapie postępowania nie należy stosować "najsurowszego" środka zapobiegawczego wobec oskarżonych tzn. tymczasowego aresztowania.

Dodał, że obawy prokuratury, co do możliwości zakłócenia przebiegu postępowania przez oskarżonych są bezzasadne, bo większość czynności dowodowych zostało już wykonanych. Dlatego - jak mówił - możliwość wpływania na zeznania świadków, wyjaśnienia współoskarżonych i preparowanie dowodów "jest zdecydowanie iluzoryczna".

Wcześniej areszt opuścił też czwarty oskarżony w tej sprawie Czeczen. Również w jego przypadku sąd okręgowy zdecydował, że wystarczy poręczenie, zakaz opuszczania kraju i dozór policyjny, a sąd apelacyjny zażalenia śledczych nie uwzględnił.

Czterej obywatele Rosji deklarujący narodowość czeczeńską zostali zatrzymani przez ABW na początku 2015 roku; wtedy też trafili do aresztu. Prokuratura oskarża ich o to, że działali w zorganizowanej grupie przestępczej w Polsce i w Turcji, m.in. gromadząc pieniądze na potrzeby działań o charakterze terrorystycznym, prowadzonych przez ISIS. W zarzutach jest mowa o blisko 9 tys. euro.

Reklama

Według aktu oskarżenia, grupa działała od maja do października 2014 r. w Białymstoku, Łomży, Warszawie i innych miejscach w Polsce, a także w Turcji, rekrutując bojowników na tzw. dżihad, a także zajmowała się organizowaniem i kupowaniem sprzętu paramilitarnego.

Do aktów terrorystycznych miało dochodzić na terytorium Syrii i Iraku, tam też trafiał kupowany sprzęt. W śledztwie pojawił się wątek leczenia w Polsce (w szpitalach w Łomży i Białymstoku) Czeczena rannego w walkach. Sąd bada, czy mężczyzna doznał ran w Czeczenii, czy - jak twierdzi prokuratura - w Syrii.

Oskarżeni nie przyznają się do zarzutów. Twierdzą, że pieniądze były zebrane i przekazane nie dla tzw. Państwa Islamskiego, ale na działalność niepodległościową bojowników czeczeńskich walczących o Czeczeńską Republikę Iczkerii.

Na rozprawach, które odbędą się pod koniec maja i w czerwcu, zaplanowano ciąg dalszy czynności z udziałem tłumacza języka czeczeńskiego. Chodzi o wątpliwości związane z treścią podsłuchów, które są jednym z kluczowych dowodów w sprawie.