Ahmed z rodziną postanowił przyjechać do Polski w 2015 r. Myśleli, że tutaj będzie im się żyło łatwiej i unikną prześladowań, jakie spotkały ich w rodzinnej Czeczenii - piszę "Gazeta Wyborcza".

Reklama

Nie było łatwo, próbę przekroczenia granicy podejmowali kilkanaście razy. Niestety straż graniczna za każdym razem powtarzała, że w Czeczenii nie ma wojny i w związku z tym nie mogą wpuścić Ahmeda z rodziną do Polski. Niespodziewanie udaje im się wjechać do Polski w połowie 2016 r.

Po opuszczeniu ośrodka dla uchodźców rodzina postanowiła osiedlić się w Łodzi. Tutaj Ahmed znalazł pracę i mógł wynająć mieszkanie. To jednak nie koniec kłopotów, te dopiero miały się zacząć.

Ahmed chciał, by jego dzieci jak najszybciej nauczyły się polskiego, w związku z tym najstarszego - sześciolatka - wysłał na plac zabaw. Niestety już następnego dnia nad wejściem do pobliskiej szkoły pojawia się obraźliwy napis. Dyrektor szkoły w rozmowie z dziennikarką "Gazety Wyborczej" zdawała się nie widzieć w tym żadnego problemu.

Reklama

Z kolei młodszych dzieci nie chciano przyjąć do przedszkola, to znaczy przyjęto by je, gdyby tylko jadły wieprzowinę. Jakiekolwiek wyjątki, czy odstępstwa od diety są zdaniem kierownictwa placówki niemożliwe.

Poproszę dietę wegetariańską – mówi Ahmed.
Dyrektorka przedszkola: Nie ma takiej u nas.
-To zamiast kanapki z szynką dacie im chleb z masłem.
-Dzieci muszą dostawać to samo, żeby nie czuły się niesprawiedliwie traktowane.

-To ja będę im przynosił jedzenie z domu.
-To wbrew zasadom sanitarnym.

-Będę je zabierał na obiad do domu.
-To zaburzy plan dnia








O tym, że cała rodzina nie jest mile widziana w tej okolicy mogą również świadczyć pojawiające się na ścianach pobliskich budynków obraźliwe hasła. Ale na tym nie koniec, nieznani dotąd sprawcy w czasie ramadanu podrzucili na balkon Ahmeda świński łeb.

Wśród otaczającej go fali nienawiści są jednak nieliczni mieszkańcy, którzy bardzo sobie chwalą kontakt z nowymi sąsiadami. To bardzo dobry człowiek, po polsku próbuje rozmawiać. Z każdym dniem lepiej. Kazałam zięciowi wyjść na klatkę i zamalować te napisy, zanim pan Ahmed je zobaczy - mówi jedna z mieszkanek bloku. Zawsze chce mi wnieść zakupy na piętro - dodaje jej koleżanka.

Wszystko to spowodowało, że rodzina zastanawia się nad przeniesieniem się z Łodzi do Warszawy, liczą, że tutaj otoczenie będzie bardziej tolerancyjne.