Sąd, podejmując decyzję w sprawie Huret, nie wziął pod uwagę okoliczności obciążających, którymi zdaniem oskarżyciela było działanie w "zorganizowanej grupie przestępczej" czy "narażanie na niebezpieczeństwo".

Prokurator domagał się roku pozbawienia wolności w zawieszeniu.

Reklama

Huret w czerwcu 2016 roku pomogła ukochanemu, pochodzącemu z Iranu i żyjącemu w dzikim obozowisku ("dżungli") w Calais migrantowi, w przedostaniu się łodzią, którą zakupiła, przez kanał La Manche do Wielkiej Brytanii.

Powiedziała, że gdy usłyszała wyrok, "ulżyło jej". Dziennik "Le Figaro" na swej stronie internetowej zauważa, że wkrótce po ogłoszeniu decyzji sądu kobieta zadzwoniła do ukochanego. "Wiem, co zrobiłam" - mówiła dziennikarzom przed rozprawą, zastrzegając, że jej postępowanie "wynikało z miłości".

Huret napisała o swojej historii książkę zatytułowaną "Calais mon amour" (fr. Calais moja miłość); obecnie trwają starania, by zekranizować jej dzieło. Portal BBC zauważa, że kobieta, "dawna zwolenniczka" skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, zmieniła poglądy, gdy podwiozła samochodem młodego sudańskiego migranta, który usiłował dostać się do "dżungli" w Calais, i przekonała się, jak wyglądała sytuacja w tym obozie.

W październiku ub.r. francuskie władze zlikwidowały "dżunglę" w Calais, z której ok. 7 tys. migrantów żyjących w niehumanitarnych warunkach przewieziono do różnych ośrodków w całej Francji.

Reklama