- Po całej serii publikacji dziennikarskich o tym, co dzieje się w żandarmerii, o przypadkach molestowania kobiet w mundurze i o przypadkach mobbbingu złożyliśmy wniosek do sejmowej komisji obrony narodowej o specjalne posiedzenie, poświęcone sytuacji w wojsku - powiedział na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie wiceszef PO i b. minister obrony Tomasz Siemoniak.
Odniósł się przede do informacji portalu Onet.pl, który od kilku tygodni pisze o przypadkach molestowania seksualnego i mobbingu wobec kobiet m.in. w Żandarmerii Wojskowej.
"Sprawa jest poważna"
Siemoniak podkreślił, że zdaniem posłów PO sprawa jest bardzo poważna i, że należy się zająć nią w Sejmie. Poinformował, że wraz z posłanką PO Moniką Wielichowską spotkał się z grupą kobiet, które zgłosiły, że są w sprawie poszkodowane. Mówił, że ich relacje są dramatyczne, nie tylko ze względu na opisywane przez nie zdarzenia, ale też ze względu na to, co działo się później - po tym, gdy poinformowały o sytuacji przełożonych lub próbowały to zrobić.
Wiceszef PO podkreślał, że z relacji poszkodowanych wynika, że ich skargi były bagatelizowane, a one same - dezawuowane. Mówił, że gdy sprawy były zgłaszane pełnomocnik ds. kobiet w wojsku, sytuacja poszkodowanych się nie zmieniała, albo nawet pogarszała. W najgorszej sytuacji - ocenił - znalazły się kobiety, które zgłaszały się do mediów; jak mówił poseł Platformy, były one przesłuchiwane po kilkanaście godzin, albo nękane w inny sposób.
- Chcemy uderzyć na alarm. Widać, że szef MON Antoni Macierewicz i jego personel nie dostrzegają powagi sytuacji i nie bronią kobiet - mówił. Wyraził też zdziwienie, że po całej serii doniesień prasowych na temat mobbingu i molestowania w wojsku nie było żadnej informacji o reakcji premier Beaty Szydło albo pełnomocnika rządu ds. równego traktowania Adama Lipińskiego.
Siemoniak podkreślił, że "instytucje mundurowe takie jak policja czy wojsko, gdzie obowiązuje dyscyplina i rozkaz, są szczególnie podatne na tego rodzaju sytuacje (mobbing, molestowanie) i trzeba reagować bezwzględnie". Poseł PO podkreślił, że przełożeni wojskowych muszą być po stronie pokrzywdzonych kobiet w takiej sytuacji. - Trzeba uświadomić wszystkim, jak należy wtedy działać - zaznaczył.
Posłanka PO Bożena Kamińska powiedziała, że w wojsku i służbach mundurowych jest obecnie ponad 5 tys. kobiet. Podkreślała, że są to na ogół pracownice pełne pasji, które sprawdzają się w swoim zawodzie doskonale, uzyskując wyróżnienia.
Według Kamińskiej niestety potem niejednokrotnie spotykają się one z nadużyciami, a najwięcej takich przypadków jest w Żandarmerii Wojskowej. Mówiła, że pokrzywdzone często tracą pracę, a nie ma precyzyjnej procedury odwoławczej w takich przypadkach. Apelowała, by posiedzenie komisji obrony odbyło się jak najszybciej i, by na nim informację w tej sprawie przedstawił Antoni Macierewicz.
Onet o mobbingu i molestowaniu w wojsku
Onet.pl opisał m.in. sprawę kapral Anny, żołnierza Mazowieckiego Oddziału ŻW, która zgłosiła, że była molestowana na służbie i zastraszana, gdy szukała pomocy. Napisała też - jak podaje portal - list do szefa resortu obrony, którego kancelaria miała odesłać sprawę z powrotem do żandarmerii. Kolejny tekst dotyczy szeregowej Ewy, która służyła w Oddziale Żandarmerii Wojskowej w Krakowie. Według portalu zimą ub.r. pojechała ona na szkolenie do Mińska Mazowieckiego i tam dowiedziała się, że jest w ciąży. Dowódca kursu jednak nie odesłał jej do domu. Kobieta miała stać przez długi czas na mrozie i przyglądać się ćwiczeniom, przez co mogła stracić dziecko, a następnie została wyrzucona z wojska. Twierdzi też, że fałszowano jej dokumentację.
Onet.pl opisał też sytuację ppor. Marii, byłej policjantki z wydziału kryminalnego we Wrocławiu, która w 2011 roku trafiła do Oddziału Żandarmerii Wojskowej w Krakowie. Według portalu, kobieta była tam molestowana i podlegała mobbingowi przez kilka lat, po czym odeszła z armii.
Portal przytacza także zapowiedzi MON, że zajmie się sprawą.