Byłemu prezesowi GetBacku Konradowi K. prokuratura postawiła już m.in. zarzuty wyrządzenia szkody majątkowej wielkich rozmiarów spółce. Śledczy tropią też powiązane z nim podmioty, które według ustaleń mogły służyć do wyprowadzania ze spółki pieniędzy. Własny audyt śledczy zlecił także nowy zarząd GetBacku.
– Wszędzie, gdzie pojawiają się umowy i faktury wątpliwe prawnie, niekorzystne ekonomicznie lub nie można znaleźć dowodów świadczonych usług, do prokuratury trafiają zawiadomienia na byłych członków zarządu GetBacku lub pracowników. Z zasady nie są kierowane na osoby trzecie, to już decyzja prokuratury, czy zdecyduje się postawić komuś zarzuty – mówi nasz informator zbliżony do sprawy.
W sumie jest ich już 17. Najczęściej stawiany zarzut to wyrządzenie szkody majątkowej, a materiałem dowodowym są e-maile, umowy czy faktury. Udało nam się ustalić, że w jednym z grupowych zawiadomień, złożonym 23 lipca, znalazły się informacje o współpracy z Salonem24. W sierpniu GetBack dosłał śledczym faktury wystawione przez spółkę zarządzającą platformą blogową, założoną przez Igora Jankego. Do prokuratury trafiły też dwa projekty umów na w sumie 5 mln zł z Instytutem Wolności – think tankiem, którego jednym z założycieli jest Janke.
GetBack hojnie wspiera blogosferę
Z naszych informacji wynika, że obecny zarząd GetBacku nie może znaleźć dowodów wszystkich usług, które Salon24 świadczył dla windykatora. Uważa też, że część faktur opiewa na zbyt wysokie, nieuzasadnione kwoty. DGP dotarł do ich wykazu. Spółka zarządzająca platformą blogową na współpracy z GetBackiem zarobiła ponad 850 tys. zł brutto. Z czego 22,1 tys. zł w 2015 r., wystawiając trzy faktury. Wówczas to windykator miał na portalu bloga firmowego i wciąż można odnaleźć wpisy z tamtego czasu. W ubiegłym roku GetBack za usługi promocji, jako partner bloga, zapłacił ok. 212 tys. zł. 11 z 12 faktur z tego okresu jest wystawionych na takie same kwoty po 18,45 tys. zł.
Kierowany przez K. windykator stał się jednak dla platformy blogowej niezwykle hojny dopiero w tym roku. W sumie w cztery miesiące na jej konta trafiło ok. 690 tys. zł brutto. Faktury opisane są jako partnerstwo działu gospodarka oraz akcji edukacyjnej „Finanse osobiste/Twoje pieniądze”. Uwagę zwracają trzy dokumenty ze względu na wysokie kwoty. Dwie faktury są po 148,83 tys. zł, a jedna na blisko 300 tys. zł.
Poprosiliśmy GetBack o informacje, czy zwracał się do Salonu24 z wyjaśnieniami, czego dotyczyły usługi, czy windykator próbował odzyskać zapłacone pieniądze, oraz poprosiliśmy o odniesienie się do informacji o zawiadomieniu złożonym w prokuraturze.
– Ze względu na dobro prowadzonego śledztwa dotyczącego działań na szkodę GetBacku nie możemy komentować żadnych informacji, które są przedmiotem badań odpowiednich organów. Możemy tylko poinformować, że na bieżąco współpracujemy w tej sprawie z organami prowadzącymi postępowanie i przekazujemy im wszelkie informacje, które mogą pomóc w ustaleniu osób odpowiedzialnych za dzisiejszą sytuację spółki – odpowiedziało nam biuro prasowe.
Bogna Janke, prezes Salonu24, twierdzi, że windykator nie zwrócił się o zwrot jakichkolwiek pieniędzy, i podkreśla, że do dzisiaj nie zapłacił za część wykonanych usług. Przyznaje, że w lipcu dostała prośbę o przekazanie dokumentacji dotyczącej współpracy z Salonem24.
– Przekazałam materiały potwierdzające wykonanie usług świadczonych na podstawie umów z lat 2015 i 2017–2018: kopie umów, wydruki blisko 220 artykułów i comiesięczne raporty. Od tamtej pory nie miałam żadnego kontaktu z GetBackiem. Przedstawiciele Salon24.pl nigdy nie byli wzywani ani przesłuchiwani przez prokuraturę w sprawie GetBacku – informuje.
Współpraca z GetBackiem dawała Salonowi24 solidne wsparcie finansowe. Wyniki finansowe platformy blogowej za ostatnie lata nie są najlepsze. Zysk wynoszący niecałe 100 tys. zł pojawił się wprawdzie w 2015 r., ale w latach 2013–2014 strata wyniosła odpowiednio 229 tys. zł i 330 tys. Pod kreską był także 2016 r. z wynikiem minus 140 tys. Niewielki zysk wynoszący niecałe 4 tys. zł przyniósł 2017 r. Ubiegłoroczne przychody blogowego portalu wyniosły 613 tys. zł.
Cichy wspólnik
Udało nam się ustalić, że były prezes GetBacku już jesienią 2017 r. przymierzał się do inwestycji w agencję PR lub media. Jego wybór padł na Salon24. Prawdopodobnie udało mu się to w styczniu tego roku. Z dokumentów złożonych w KRS wynika, że na początku roku zmienił się akcjonariat Salonu24. Jeszcze na koniec 2017 r. akcje warte 207,2 tys. zł posiadali Bogna i Igor Janke, a akcje warte 310,8 tys. zł miał Marek Darczuk. Zgodnie z informacjami portalu WirtualneMedia.pl Darczuk w 2011 r. zainwestował w blogowy biznes 0,5 mln zł, a rok później dokupił udziały za 1,25 mln zł. W styczniu Darczuk wychodzi z akcjonariatu. Po tej operacji akcje należą do małżeństwa Janke, a druga część do podmiotu kryjącego się pod nazwą Moongrove. DGP udało się ustalić, że w sprawozdaniu do sądu rejestrowego jest błąd i chodzi o fundusz inwestycyjny zamknięty Moorgrove Family, którym zarządza Saturn TFI. Został zarejestrowany w połowie grudnia 2017 r., a nieco ponad miesiąc później zainwestował w blogowy biznes.
– Jest to fundusz, który w styczniu 2018 r. nabył część akcji Salon24.pl od mojego poprzedniego wspólnika. O transakcji zostałam poinformowana – zgodnie z prawem – jako zarząd spółki. Do dziś nie uzyskałam informacji, kto jest udziałowcem tego funduszu. Po kilku miesiącach fundusz sprzedał swoje akcje. Obecnie akcjonariuszami spółki są Bogna Janke i Piotr Reisch – wyjaśnia prezes Salonu24. Twierdzi też, że Konrad K. jako osoba fizyczna nigdy akcjonariuszem spółki nie był.
– Na spotkanie z Konradem K. przyszłam, wiedząc, że jest on zainteresowany współpracą z Salonem24. Nie rozmawialiśmy wprost o sprzedaży akcji, tylko o ewentualnych możliwościach inwestycji. Pytał mnie, jak funkcjonuje portal i w jaki sposób moglibyśmy współpracować. Byłam zadowolona z tej rozmowy, bo liczyłam na wsparcie w rozwoju biznesu. Po tym spotkaniu skontaktował się ze mną prawnik z prośbą o pośrednictwo w kontakcie z drugim akcjonariuszem. Powiedział, że akcje nabędzie jakiś fundusz – informuje szefowa Salonu24.
Udało nam się ustalić, że w prokuraturze przesłuchany jako świadek został Igor Janke. Ze złożonych przez niego wyjaśnień wynika, że były prezes GetBacku rozmawiał z nim o chęci zainwestowania w Salon24.
Moorgrove Family zainteresował się prokurator. Z naszych ustaleń wynika, że śledczy sprawdzali, czy podmiot ten współpracował z GetBackiem. Wciąż nie jest pewne, czy K. miał certyfikaty funduszu, czy był on kontrolowany przez osoby z nim powiązane.
Ekspansja międzynarodowa
Zarządzany przez K. GetBack był też sponsorem projektów Instytutu Wolności (IW). Jednym z współzałożycieli think tanku jest Igor Janke.
Kulisy współpracy z IW Janke wyjaśniał tuż po wybuchu afery związanej z windykatorem. W DGP ujawniliśmy wówczas listy, które Konrad K. wysłał do premiera Mateusza Morawieckiego. Pisał w nich, że kierowana przez niego spółka aktywnie wspierała „obóz wolnościowy”, jak określał środowisko PiS i media je wspierające. Na liście beneficjentów wsparcia umieścił m.in. instytut. Janke w rozmowie z nami tłumaczył, że współpraca IW z GetBackiem opierała się na jednym projekcie edukacyjnym „Przedsiębiorczy w szkole i w życiu”, realizowanym w latach 2015–2017.
K. w liście wskazał również, że planowana była także współpraca z IW w otwieraniu jego oddziałów w USA i Izraelu. W toku śledztwa zabezpieczono skrzynkę e-mail byłego prezesa, a wśród wiadomości znaleziono m.in. drafty dwóch umów z think tankiem opiewające w sumie na 5 mln zł netto. DGP dotarł do ich treści oraz korespondencji pomiędzy K. a Igorem Janke. Wynika z nich, że akceptacja ze strony byłego prezesa GetBacku dla umów została wydana 11 kwietnia, czyli tuż przed wybuchem afery wokół spółki.
– IW odmówił podpisania tych projektów umów, o czym poinformował ówczesnego prezesa firmy w dniu 12 kwietnia 2018 r. – odpisał na nasze pytania Janke. Jednak jeszcze dzień wcześniej pisał do Konrada K., że jeśli umowy zostaną podpisane, to jest gotów szybko dosłać faktury. Pierwsza umowa dotyczy projektu Polska – Izrael, a na jej realizację instytut miał dostać 3 mln zł netto w sześciu równych ratach. Druga to inicjatywa w USA, na którą windykator miał przelać w czterech ratach 2 mln zł.
W korespondencji przejawia się również wątek współpracy IW z GetBackiem przy innych projektach, w przypadku których instytut wystawił dwie faktury po 200 tys. zł netto. Już po wybuchu afery, 24 kwietnia Igor Janke zwrócił się do Katarzyny M., dyrektor biura zarządu GetBacku (została zatrzymana i ma postawione zarzuty), o wycofanie umów. Z naszych informacji wynika, że przelewy nie zostały zrealizowane. Jeden z nich dotyczył sponsoringu akcji edukacyjnej o przedsiębiorczości, a drugi Szkoły Przywództwa.
Janke zapewnia nas, że umowy zostały rozwiązane i żadne pieniądze nie trafiły do instytutu.
PR dla GetBacku
Współpraca Jankego i GetBacku dotyczyła także usług PR. Windykatora od grudnia 2014 do kwietnia 2018 r. obsługiwała agencja Bridge PR. Klientem zajmował się m.in. Igor Janke, który od 2013 r. był w niej partnerem. Bridge PR po współpracy z windykatorem został z nieuregulowanymi rachunkami na 336 tys. zł.
Janke rozstał się z agencją w lipcu tego roku, a na początku września dołączył do założonej przez byłego rzecznika PiS Adama Hofmana agencji doradztwa R4S.
Igor Janke to były konserwatywny dziennikarz, założyciel Salonu24 i think tanku Instytut Wolności, jest autorem m.in. książki „Twierdza”, w której opisuje działalność Morawieckich w Solidarności Walczącej. Tygodnik „Newsweek” podał, że w styczniu tego roku wręczył nawet egzemplarz książki byłemu prezesowi GetBacku z dedykacją „Konradowi na dalszą wspólną walkę biznesową”.
– Plotki o jego szczególnych relacjach z Mateuszem Morawieckim są mocno przesadzone. Owszem, znają się choćby z okresu pracy nad książką, ale dzisiaj tego kontaktu nie ma – twierdzi bliski współpracownik premiera. Sam Janke zapewniał „Newsweek”, że nigdy nie rozmawiał o GetBacku z Mateuszem Morawieckim ani jego ojcem Kornelem.
Konrad K. próbował jednak na przełomie marca i kwietnia dotrzeć do Polskiego Funduszu Rozwoju i banku PKO BP, którymi zarządzają bliscy współpracownicy szefa rządu. Źródła DGP donoszą, że o wsparcie prosił m.in. obsługującego go PR-owca, czyli Igora Jankego. Szukał finansowania, bo GetBack zmagał się z potężnymi problemami płynnościowymi. K. posunął się nawet do wypuszczenia 16 kwietnia komunikatu giełdowego, że toczy zaawansowane rozmowy z PFR i PKO BP o pozyskaniu do 250 mln zł finansowania. Informacje te zostały natychmiast zdementowane przez państwowe spółki. Wkrótce po tym sprawą nieprawidłowości w spółce zaczęły zajmować się Komisja Nadzoru Finansowego i prokuratura. Do dzisiaj zarzuty postawiono 12 osobom.