W 2018 r. w stosunku do 2017 r. liczba adopcji zmalała o 205, w stosunku do 2013 aż o 876. Tak jak w poprzednich latach najmniej przysposobiono dzieci w wieku 10 lat i starszych. Natomiast liczba kandydatów na rodziców adopcyjnych wzrosła o 179 osób (z 2305 do 2484). – Bardziej rygorystyczny nadzór, tępienie w zarodku patologii i wzrost zasobności. To wszystko powoduje, że mniej dzieci trafia do adopcji. Bo rodzice ze skłonnościami do złych zachowań, licząc się z konsekwencjami, wracają na właściwe tory – tłumaczy Grzegorz Matusiak, poseł PiS z sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. – Zdrowieje społeczeństwo, zdrowieją relacje między ludźmi.
– Gdyby mała liczba adopcji świadczyła o poprawie kondycji rodziny, byłoby cudownie. Ale to fikcja. Jest ich mało ze względu na wydłużający się okres regulowania sytuacji prawnej dziecka – mówi Anna Sobiesiak, dyrektor Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Adopcyjnego w Toruniu. Przy okazji prac nad ustawą o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej wnioskowała o skrócenie tego terminu, który dziś wynosi 18 miesięcy. Jednak analiza akt sądowych pokazuje, że dziś na decyzję sądu trzeba czekać dwa lata i dłużej.
Aleksandra Błaś, dyrektor Rodzinnego Domu Dziecka w Strzelinie na Dolnym Śląsku, jest mamą zastępczą od 15 lat, opiekowała się ponad 60 dzieci. Dla 80 proc. udało się znaleźć rodziny adopcyjne. To wielki sukces.
Ale jest i druga strona medalu. „Zwrotka” – to niezbyt fortunne określenie na sytuację, w której dziecko krąży między rodzicami biologicznymi a pieczą zastępczą. – To dotyczyło kilkorga dzieci, które trafiły pod moją opiekę – mówi. I opowiada o tym, jak sąd po trzech miesiącach zwrócił dziecko matce – alkoholiczce, bo przyniosła zaświadczenie z miesięcznego leczenia odwykowego.
– Pojedyncze przypadki patologii są rozdmuchiwane przez media, co zamazuje obraz sytuacji – mówi poseł Matusiak.
– To nie jest przekłamanie – protestuje Błaś. I wylicza: pięcioletnia dziewczynka, kiedy trafiła do niej, kuliła się pod stołem, nie potrafiła mówić, miała kłopoty z samodzielnym jedzeniem. Odebrano ją matce po tym, jak kobieta kolejny raz ruszyła w miasto. Zostawiła córkę na mrozie. Uratowała ją suka, która przez trzy dni zajmowała się dzieckiem w budzie, zanim odnaleźli je ludzie. Albo: trzymiesięczna dziewczynka odebrana matce z objawami zagłodzenia. Kobieta karmiła ją raz dziennie. Sąd zdecydował, by dać rodzinie biologicznej drugą szansę. Po roku dziewczynka znów została odebrana, bo nadal karmiono ją raz dziennie.
– Rodzic biologiczny jest wielką wartością, bo daje poczucie prawdziwej więzi. Co może się dziać w głowie człowieka, który po latach dowiaduje się, że został adoptowany? To dla naszej tradycji obca sytuacja. Każdą decyzję o przysposobieniu trzeba dokładnie przeanalizować – podkreśla poseł Matusiak.
Anna Sobiesiak nie zna przypadku, by dziecko zostało odebrane rodzicom biologicznym bez przyczyny. Do jej ośrodka zgłaszanych jest rocznie ponad 300 dzieci z uregulowaną sytuacją prawną. Jeszcze trzy lata temu zdarzały się przypadki porzucenia czy zrzeczenia się praw. Dziś powodem rozdzielania jest przemoc domowa i uzależnienie rodziców od alkoholu czy narkotyków.
W 2018 r. kontynuowano działania mające na celu zmniejszenie liczby adopcji międzynarodowych polskich dzieci. W ślad za decyzją rządu z 2017 r. o ograniczeniu adopcji zagranicznych dokonano zmian w zakresie wymogów postadopcyjnych – głosi rządowy raport o realizacji ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Liczba takich przysposobień spadła do 36. Upoważnione do ich prowadzenia są tylko Diecezjalny Ośrodek Adopcyjny w Sosnowcu oraz Katolicki Ośrodek Adopcyjny w Warszawie. Jest wymóg przesyłania przez pośredniczącą agencję adopcyjną do ośrodka w Warszawie, raz na rok, przez okres trzech lat, a po upływie tego okresu raz na trzy lata aż do osiągnięcia przez dziecko pełnoletności, raportów z przeprowadzanych wywiadów post adopcyjnych (ze zdjęciami dziecka). I pisemnej zgody kandydatów adopcyjnych na kontakt z dzieckiem za pośrednictwem telefonu, e-maila przez pracowników Katolickiego Ośrodka Adopcyjnego oraz na wizyty w miejscu zamieszkania dziecka, realizowane przez polskie służby konsularne przez sześć miesięcy od dnia uprawomocnienia się postanowienia o przysposobieniu.
– Szkoda, że nie wiemy, co dzieje się w rodzinach adopcyjnych w kraju. Tylko część z nich korzysta z szerokiego wsparcia postadopcyjnego – mówi Agnieszka Ziętarska, dyrektor Ośrodka Adopcyjnego Stowarzyszenia „Pro Familia” w Krakowie. – A jeszcze bardziej szkoda, że daleki od ideału jest system kontroli nad rodziną biologiczną. Owszem, kurator sądowy robi niezapowiedziane wizyty minimum raz w miesiącu. Asystent rodziny bywa tam częściej, jednak są to wizyty umówione.