Według Aleksandry Dochnal propozycję, żeby jej mąż stał się świadkiem koronnym, złożył jej w lutym tego roku szef krakowskiego ośrodka TVP Witold Gadowski, bliski przyjaciel ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. W zamian prokuratura miała umorzyć wszystkie śledztwa dotyczące Marka Dochnala. Jednak siedzący w areszcie lobbysta odrzucił tę propozycję.
"Gadowski przedstawił mi konkretną propozycję. Jeśli mąż zgodzi się zostać świadkiem koronnym, prokuratura da mu spokój. Dziennikarz użył sformułowania, że to propozycja <z tamtej strony>. Wcześniej powoływał się na znajomość z Ziobrą, sugerował, że ma z nim kontakt i rozmawia o sprawie męża" - twierdzi Aleksandra Dochnal.
Jednak szef krakowskiego ośrodka TVP zaprzecza jej słowom. "To niedorzeczne. Znam panią Aleksandrę Dochnal. Spotykałem się z nią jako dziennikarz, ale nigdy nie proponowałem, by jej mąż został świadkiem koronnym. Nie mógłbym tego proponować, bo nie byłem do tego upoważniony. Nigdy nie rozmawiałem też o tym ze Zbigniewem Ziobrą" - podkreśla dziennikarz.
Mimo tych zapewnień Witolda Gadowskiego, Aleksandra Dochnal jest przekonana, że wie, o czym mówi. Na potwierdzenie tego złożyła w "Newsweeku" pisemne oświadczenie, że jest gotowa powtórzyć swoje słowa przed sądem.
Marek Dochnal został zatrzymany przez ABW 26 września 2004 roku. Kilka dni później był już w areszcie. Prokuratura oskarżyła go o wręczenie 820 tys. złotych łapówki łódzkiemu posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi. W zamian za informacje o prywatyzacji polskiej branży energetycznej użyczył mu też luksusowego mercedesa. Do legendy już przeszły żale Pęczaka, że w aucie nie ma odpowiednich firanek.