"Rodzice kupując zeszyt nie podejrzewają, że może on stanowić zagrożenie dla dziecka" - tłumaczy Sowińska w liście do prezesa UOKiK.

"Wprost" dotarł do producenta zeszytów, które rzecznik praw dziecka wzięła na celownik.

"Faktem jest, że w zeszytach były wspominane treści" - przyznaje w rozmowie z tygodnikiem Marian Denys, właściciel firmy. "Ale musieliśmy szukać jakiś reklam, żeby obniżyć cenę naszych produktów, które nie wytrzymują konkurencji z importem z Chin" - przekonuje. Zapewnia też, że wycofał już te zeszyty ze sklepów.