"Nie udało się wam panowie, zaczynamy od nowa" - powiedział w "Kontrapunkcie" radia RMF ambasador Polski w Iraku Edward Pietrzyk, a słowa swoje kierował do zamachowców, którzy chcieli go zabić. Nie pozostawił cienia wątpliwości, że do Iraku wróci. I to prędko, bo już w połowie grudnia.

Reklama

Ambasador cudem uniknął śmierci z rąk terrorystów, którzy 3 października zaatakowali jego konwój. Zginął wówczas jeden z ochroniarzy Pietrzyka, a on sam w stanie ciężkim został przetransportowany do szpitala w Gryficach.

"Jestem żołnierzem. Mimo że generałem w stanie spoczynku, przez 40 lat moja żołnierska dusza przesiąknęła pewnymi zasadami" - tłumaczył swoją decyzję o powrocie ambasador. "Przeżyłem to, co miałem przeżyć, i naprzód" - dodał.

Pietrzyk wyznał, że w Bagdadzie ma jeszcze "parę rzeczy do załatwienia". I choć nie wyjawił, co dokładnie, przyznał, że operację trzeba zakończyć. "My nigdy nie zakładaliśmy, że w Iraku będziemy wiecznie! Po co? Irak poszliśmy podbijać?" - pytał generał.

Reklama

Nie chciał oceniać zapowiedzi premiera Tuska o wycofaniu polskich wojsk z Iraku już w 2008 roku. Zauważył jedynie, że na tę operację potrzeba minimum sześć miesięcy. Czy wyjście do końca 2008 roku jest realne? "Jest" - zapewnił generał Pietrzyk.