Policjanci przyjechali pod Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, gdzie od dziś oficjalnie działa Hyde Park, po informacji, że ktoś tam organizuje jakiś nielegalny wiec. No i - jak w takich przypadkach bywa - spisali organizatora, którym okazał się... burmistrz dzielnicy Warszawa Śródmieście Wojciech Bartelski.

Reklama

Rzeczniczka dzielnicy Śródmieście Urszula Majewska twierdzi, że policjanci zaprosili burmistrza do radiowozu. Rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin Szyndler informuje, że burmistrz sam zaproponował, że do auta z policjantami wsiądzie. Fakt pozostaje faktem: funkcjonariusze nie wiedzieli, że na organizowanie zgromadzeń w tym miejscu nie trzeba zezwolenia.

A przecież Rada Warszawy decyzję o zorganizowaniu Hyde Parku pod PKiN podjęła jeszcze w listopadzie. W uchwale - którą opublikowano w sobotę - jasno napisano, że na organizowanie wieców i zgromadzeń w tym miejscu nie trzeba zgody. Przepis ten obowiązuje od poniedziałku.

Na inaugurację Hyde Parku burmistrz zaprosił znakomitych gości, rozesłano informacje do mediów. Szkoda tylko, że zapomniano o wszystkim poinformować policję.

"Policjanci zachowali się tak, jak powinni" - tłumaczy dziennikowi.pl Marcin Szyndler. "Dostali informację, że prawdopodobnie organizowane jest nielegalne zgromadzenie, więc pojechali ją sprawdzić".

Rzecznik policji zapewnił nas, że policjanci będą częstymi gośćmi na terenie Hyde Parku. "To, że wolno się tam gromadzić bez specjalnego zezwolenia, nie oznacza, że wszystko wolno. Będziemy sprawdzać, czy nikt nie łamie tam prawa. Nie obraża prezydenta, uczuć religijnych, czy też nie nawołuje do nienawiści rasowej. Takie zachowania, bez względu na miejsce, są łamaniem prawa" - tłumaczy Szyndler.