Dotychczas adwokaci, broniąc pijanych kierowców, zawsze domagali się świadectwa legalizacji alkomatu. Brak atestu albo numeru identyfikacyjnego urządzenia dawał podstawę do podważenia wyniku badania, a to prowadziło do uniewinnienia. Sądy często przyjmowały bowiem zasadę, że wskazanie takiego alkomatu nie jest wystarczającym dowodem na skazanie za jazdę po pijanemu. Z tego powodu policja musiała wyrzucić na śmietnik warte miliony złotych alkomaty Lion SD 400, które, choć miały pozytywną opinię Instytutu Ekspertyz Sądowych z Krakowa, nie zostały zatwierdzone przez Główny Urząd Miar.

Reklama

Teraz okazuje się, że policjanci od 24 stycznia (wtedy wejdzie w życie rozporządzenie ministra gospodarki w sprawie prawnej kontroli metrologicznej urządzeń pomiarowych - przyp. red.) będą używać alkomatów bez legalizacji GUM. Dlaczego ministerstwo rezygnuje z atestowania urządzeń? "Bo zamiast tego wprowadzamy tzw. wzorcowanie" - tłumaczy Grzegorz Lang, zastępca dyrektora departamentu regulacji gospodarczych Ministerstwa Gospodarki. Wzorcowanie to wydawanie świadectwa rzetelności przez upoważnione laboratoria. W porównaniu z legalizacją, czyli aprobatą państwa, wymóg o wiele mniej formalny. "Państwo daje w tej dziedzinie więcej wolnego rynku" - przekonuje Lang.

Problem w tym, że jeszcze nie wiadomo, czy policja będzie miała obowiązek wzorcowania alkomatów. Skoro tak, a wkrótce przestaną być ważne atesty GUM, urządzenia na jakiś czas staną się nielegalne. Na jak długo? Grzegorz Lang nie wie. Jak wyjaśnia, zmiana systemu wymaga przygotowania wielu nowych aktów prawnych. Co zatem po 24 stycznia mają robić sądy? Czy będą uznawać wydruk z alkomatu nieposiadającego prawnej legalizacji? "To może być furtka, aby wyjść z sądu z prawem jazdy w kieszeni" - mówi nadkom. Jacek Dobrzyński, rzecznik KWP w Białymstoku. "Obrońca zawsze ma prawo kwestionować wskazania alkomatu" - tłumaczy mec. Jowita Grochowska z kancelarii adwokackiej w Białymstoku. I zapowiada, że będzie żądać wykazania, iż alkomat był sprawny technicznie i odzwierciedlał faktyczny stan spożycia alkoholu.

Pozostaje więc badanie krwi, ale kierowca może się na nie nie zgodzić. W tej sprawie przepisy bowiem wzajemnie się wykluczają. Konstytucja, kodeks postępowania karnego i ustawa o zawodzie lekarza mówią, że na pobranie krwi musi być zgoda pacjenta. Ustawa o ruchu drogowym przewiduje, że mimo braku zgody można pobrać krew, jeśli jest podejrzenie o prowadzenie w stanie nietrzeźwym. To samo mówi ustawa o wychowaniu w trzeźwości: jeżeli osoba jest podejrzana o przestępstwo, można ją poddać badaniu. Nawet mimo braku jej zgody.

Reklama

Problem w tym, że lekarze nie godzą się na użycie siły. "Nigdy nie pobieram krwi, gdy pacjent nie wyraża na to zgody, i nikt nie może mnie do tego zmusić" - mówi Ryszard Wiśniewski, lekarz z zespołu reanimacyjnego Meditrans w Siedlcach. "To naruszałoby zasady etyki lekarskiej. Naraża też lekarza na odpowiedzialność w przypadku jakichkolwiek komplikacji, jeśli nawet tak prosty zabieg odbył się bez zgody pacjenta. Przepisy prawne są w tym wypadku dziurawe" - dodaje Wiśniewski.

Kilka lat temu lekarka Pogotowia Ratunkowego w Białymstoku została nawet oskarżona za odmowę pobrania krwi pijanemu kierowcy, który był agresywny i nie chciał poddać się badaniu. Sąd sprawę przeciwko niej umorzył.

p

Reklama

Elżbieta Południk: Czy brak obowiązku legalizacji alkomatów daje większe szanse na obronę kierowcy przed sądem?
Marek Małecki: Jeżeli kierowcę poddano kontroli alkomatem niemającym atestów, obrońca na pewno będzie miał możliwości podważenia takiego dowodu. Jeśli urządzenie nie zostało poddane kontroli, może to w znacznym stopniu wpływać na jego wiarygodność. Adwokaci na pewno będą podnosić ten zarzut. Mec. Jakub Wende, którego uważam za autorytet w tej dziedzinie, twierdzi, że zdarzają się nieprawidłowości pomimo atestów. Np. bezprawne przedłużanie daty ważności alkomatów. To daje również furtkę do uniknięcia odpowiedzialności za jazdę po alkoholu.

Jakie są możliwe scenariusze na sali sądowej?
Postępowanie sądowe może na pewno się wydłużyć. W przypadku, gdy wydruk alkomatu będzie jedynym dowodem, sąd na pewno powoła biegłego, który oceni prawidłowość działania alkomatu. Nie bagatelizowałbym jednak zwolnienia przez ministra gospodarki alkomatów z obowiązku prawnej kontroli metrologicznej. Policjant może dokonać po 15 minutach ponownego badania w celu uwiarygodnienia poprzedniego wydruku.

A co z badaniem krwi?
To najbardziej wiarygodny miernik i policjanci będą coraz częściej z niego korzystać, szczególnie gdy będą mieli świadomość, że wynik z alkomatu może być podważany. Kwestionowanie badań krwi jest praktycznie niemożliwe. Jednak zdarza się, że lekarze odmawiają pobierania krwi bez zgody pacjenta.

Co w sytuacji, gdy jedynym dowodem będzie nos policjanta?
Jeżeli jedynym dowodem jest zeznanie policjanta twierdzącego, że kierowca prowadził pojazd pod wpływem alkoholu, sąd zgodnie z fundamentalną zasadą procedury karnej winien rozpatrywać wszelkie wątpliwości na korzyść oskarżonego. Praktyka pokazuje jednak, że sądy często dają wiarę policjantom, którzy z racji wykonywanego zawodu są osobami zaufania publicznego. Dlatego wszystkim moim klientom przypominam, że jeśli mają ochotę na alkohol, to z wszelkich pomysłów na obronę swoich praw najtańsze jest skorzystanie z taksówki.