Górnicy są skrajnie zdesperowani i zdecydowani walczyć do końca. Rano w niedzielę głodówkę rozpoczęło pięciu górników, wśród nich jeden z liderów protestu, Wiesław Wójtowicz. Wieczorem do głodówki przyłączyły się następne trzy osoby. Głodówka trwa od sześciu dni. Niewykluczone, że protest będzie się dalej rozszerzał.
Cztery inne osoby, pracownicy zakładu przeróbki mechanicznej węgla, prowadzą głodówkę na powierzchni. Dodatkowo 700 metrów pod ziemią od sześciu dni przebywa ok. 150 górników, a ok. 200 okupuje kopalnię na powierzchni.
W niedzielę przed południem dwóch spośród protestujących 700 metrów pod ziemią zasłabło. Przetransportowano ich na powierzchnię i wezwano karetkę pogotowia. W sobotę do szpitala trafił już jeden z głodujących, z objawami wyczerpania organizmu. Według Grzegorza Bednarskiego ze związku "Kadra", stan zdrowia i psychiki wszystkich protestujących pod ziemią się pogarsza.
Bednarski przypomniał, że strajkujący czekają na projekt porozumienia, którego zasadniczym punktem będzie zrównanie płac w "Budryku" z wynagrodzeniami w kopalni "Krupiński", gdzie pensje są najniższe wśród kopalń Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW). Od ponad dwóch tygodni "Budryk" jest częścią tej spółki. Wcześniej był samodzielna kopalnią.
Strajkujący podkreślają, że wprowadzenie takiego zapisu do porozumienia dałoby możliwość zakończenia strajku, niezależnie od kwot podwyżek, jakie byłyby tego następstwem. Według informacji komitetu strajkowego, płace w "Krupińskim" są mniej więcej o 200 zł niższe od średniej w kopalniach JSW. Bednarski uważa jednak, że JSW nie chce przedstawić strajkującym dokładnych wyliczeń, dotyczących różnic płac w obu kopalniach.
Rozszerzenie protestu nastąpiło po fiasku zakończonych w nocy z piątku na sobotę negocjacji, prowadzonych w ramach Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego w Katowicach. Protestujący odrzucili propozycje płacowe JSW. Zdaniem przedstawicieli tej spółki, spełnienie żądań strajkujących oznaczałoby dodatkowy wydatek w wysokości 8,4 tys. zł rocznie, czyli ok. 700 zł miesięcznie na pracownika. Spółki na to nie stać.