Walkę z foliówkami rozpoczęli w zeszłym roku radni z Łodzi. Jednak wojewoda uznał uchwałę rady miejskiej, zabraniającą rozdawania tzw. zrywek w sklepach, za sprzeczną z prawem. Teraz samorządowcy przeszli do kontrataku. Wczoraj przedstawili projekt zmian w ustawie o opakowaniach i odpadach opakowaniowych, który zamierzają przesłać do Sejmu. Chcą, by pakowanie zakupów w torby foliowe było karane grzywną.
"Naszą inicjatywę poparli już samorządowcy z innych miast: Tych, Zabrza, Inowrocławia, Świdnicy. Potrzebujemy 100 tys. podpisów pod projektem ustawy. Damy radę. Tego pociągu nie da się już zatrzymać" - mówi DZIENNIKOWI Krzysztof Piątkowski, łódzki radny PiS, motor napędowy walki z foliówkami.
W środę do akcji antyfoliówkowej w Łodzi włączyły się hipermarkety, osiedlowe sklepiki, a nawet targowiska. W większości sklepów klienci dostawali torby papierowe lub lniane. "Taka kampania nie może trwać jeden dzień. Gdyby przez kilka tygodni zakupy pakowane były w ekologiczne torby, ludziom weszłoby to w nawyk. Nie sięgaliby już po foliówki" - mówi Jolanta Wyrozumska, łodzianka, która od lat do sklepu wybiera się z wiklinowym koszem.
Również w Lublinie część sklepów nie pakowała wczoraj zakupów w jednorazówki. "To oddolna inicjatywa. Taka jest wola mieszkańców" - przyznaje Marek Jakubowski, lubelski radny. Ekologiczne torby w środę rozdawane były także w Warszawie. A prezydent Raciborza rozpisał konkurs na ekologiczny sklep. Za pakowanie zakupów w biodegradalne torby daje nagrody - nawet 8 tys. zł.
Skąd ten nagły zryw na ekotorby? "Myślę, że ludziom zaczęły dokuczać foliówki" - mówi krótko Dominik Dobrowolski z fundacji Nasza Ziemia. Fundacja ocenia, że rocznie w Polsce wykorzystuje się 7 mld zrywek. W samej tylko Warszawie codziennie do rąk klientów trafiają 2 mln. Taka torba produkowana jest w sekundę, a rozkłada się przez 400 lat.
Czy wprowadzenie ustawy, która by karała właścicieli sklepów za rozdawanie foliówek, przekona również klientów do rezygnacji z ich używania? Robert Makłowicz, znawca kuchni, podpisuje się pod ograniczeniem stosowania takich toreb. Zastrzega jednak, że nie jest zwolennikiem zakazów. "Zakazy nigdy nic nie dają. Należy raczej edukować społeczeństwo, aby samo widziało korzyści z tego, że nie używa foliówek. Poza tym ludzie muszą mieć alternatywę. Proszę pokazać mi sklepy, w których można dostać porządną torbę papierową?" - mówi Makłowicz, który sam na zakupy wybiera się z torbą wielokrotnego użytku. "Kategorycznie sprzeciwiam się, gdy sprzedawca chce mi zapakować w foliową torebkę chleb. Traci wtedy smak" - dodaje.
W Austrii lansowanie mody na ekologiczne torby trwało kilka lat. Teraz prawie wszyscy do sklepu wybierają się z wiklinowymi koszami. W Irlandii za foliówkę klient musi zapłacić 15 eurocentów. To sprawiło, że używa się ich o 90 proc. mniej. Z kolei w Niemczech, Szwajcarii, Włoszech, Danii, Holandii, Afryce Południowej czy na Malcie władze wprowadziły specjalny podatek dla dystrybutorów foliówek. Za to całkowity zakaz pakowania w nie zakupów obowiązuje np. w Australii i Nowej Zelandii. W przyszłym roku wprowadzi go Francja, a do 2012 r. zamierza to zrobić Unia Europejska.