DZIENNIK sprawdził stan bezpieczeństwa w 17 największych miast Polski. I tak gazeta sporządziła listę, w której na pierwszym miejscu jest miasto najbardziej niebezpieczne. Niekwestionowanym, negatywnym, liderem rankingu po raz drugi zostały Katowice.

Reklama

Najwięcej zabójstw popełniono we Wrocławiu, gwałtów w Gorzowie. Samochód najszybciej można stracić w Poznaniu. To w tym mieście wciąż jest najwięcej kradzieży i włamań. Nadal najbezpieczniej jest za to w Białymstoku, Bydgoszczy i Rzeszowie.

Zaskakująca roszada nastąpiła w środku naszego zestawienia. Kraków, który do tej pory był w czołówce (zajmował najpierw pierwsze, potem drugie miejsce na liście najniebezpieczniejszych miast), teraz spadł na pozycję piątą. W mieście jest mniej zabójstw, gwałtów i kradzieży.

Jak to się stało? Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski nie ukrywa, że za bezpieczeństwo trzeba po prostu zapłacić. "Wszyscy wiedzą jak wygląda policyjny budżet" - tłumaczy. "Dlatego postanowiliśmy płacić za dodatkowe patrole, wzięliśmy też na siebie utrzymanie dodatkowych 200 policjantów, czyli dwie kompanie poborowych, którzy odbywają swoją służbę w policji. Dajemy też lokale na kolejne komisariaty" - wylicza.

Prof. Marian Filar, kryminolog, potwierdza, że strategia Krakowa mogła mieć wpływ na awans miasta w rankingu DZIENNIKA: "Dofinansowanie policji, a tym samym zwiększenie liczby patroli na ulicach, działa na wyobraźnię ludzi, w tym przestępców. Przede wszystkim sprawców tych najbardziej uciążliwych przestępstw" - mówi.

W mieście takim jak Kraków taka polityka jest uzasadniona. Co roku przyjeżdża tu osiem milionów turystów. "To przede wszystkim oni przyciągają przestępców" - mówi Majchrowski. I przypomina piosenkę Sławy Przybylskiej: „To wszystko z nudów, wysoki sądzie, to wszystko z nudów”. "Dlatego prowadzimy też szeroką działalność profilaktyczną. Jednym słowem robimy wszystko, aby nasza młodzież nie miała czasu na nudę" - dodaje prezydent Krakowa.

Lublin, który w poprzednim rankingu był na bezpiecznym dziewiątym miejscu, teraz wspiął się na czwarte. Wzrosła tam m.in. liczba zabójstw i gwałtów. Prezydent Lublina Adam Wasilewski porażki upatruje w trudnej sytuacji w policji:

Reklama

"Niskie pensje i związane z tym braki etatowe" -wymienia to, co najbardziej szwankuje. "Lublin w ostatnim roku szczególnie mocno dotknęła emigracja zarobkowa, pogłębiła drenaż stanu osobowego policji. Policja ma za mało samochodów, uzbrojenia, a nawet, co bardzo istotne dla codziennej pracy, niedostateczną ilość sprzętu komputerowego".

Czy Lublin nie może pójść tą samą drogą co Kraków? "Chcemy zwiększyć budżet przeznaczony na pracę z ludźmi zagrożonymi patologią, zmniejszyć poziom bezrobocia" - odpowiada prezydent Wasilewski.