Szef OZZL w szpitalu, Julian Wróbel powiedział, że przyjęty kompromis nie satysfakcjonuje do końca obydwu stron, ale to porozumienie pozwoli na to, by pacjenci czuli się bezpiecznie.
Lekarze z Radomia nie dostaną nowych podwyżek, a jedynie proponowany od dawna tzw. dodatek do dyżurów nocnych, czyli dodatkowe 5,2 zł za godzinę.
Koniec protestu i porozumienie z dyrekcją, to jednak nie koniec problemów radomskiego szpitala. Wojewoda zamknął już bowiem jego dwa oddziały, a NFZ nie podpisał z nimi kontraktów.
Nie ma więc pieniędzy na ponowne uruchomienie zamkniętych oddziałów. "Straciliśmy zaufanie do lekarzy z Radomia" - stwierdzili przedstawiciele NFZ.
Ale dyrektor radomskiego szpitala Luiza Staszewska zapewnia, że dzięki podpisanym klauzulom, także przez chirurgów i onkologów, będzie mogła wystąpić do wojewody z odwołaniem od decyzji wykreślenia z rejestru ZOZ-ów oddziałów chirurgii i onkologii, do czego doszło w czwartek.
Staszewska zapewniła też, że już po świętach na newralgiczne oddziały: dwa internistyczne, neurologię i ginekologię z położnictwem będą przyjmowani tzw. planowi pacjenci.
Od wtorku pacjentów nie przyjmowało w sumie osiem oddziałów. Wstrzymane zostały ostre i planowe przyjęcia chorych na oddziały: chirurgiczny, onkologiczny i pulmonologiczny, na dwa oddziały wewnętrzne, kardiologię, neurologię i oddział ginekologiczno-położniczy. Nieczynna była też poradnia chirurgiczna.
Wszystko przez to, że lekarze kategorycznie odmawiają podpisania zgody na pracę ponad ustawowe 48 godzin tygodniowo. Lekarze pracowali ponad normę od początku roku. Gdy podliczyli godziny, wyszło im, że swą normę już wypracowali.