Raport, który wczoraj został przedstawiony posłom, wylicza błędy dowódców ONZ, które doprowadziły do krwawych zamieszek. Wytyka im, że źle określili termin odbicia gmachu sądu w Mitrovicy z rąk Serbów. Przypadał on w rocznicę czystek etnicznych przeprowadzonych na Serbach, oraz dokładnie miesiąc po tym, jak Kosowo ogłosiło niepodległość. A to znacznie zwiększało prawdopodobieństwo eskalacji przemocy wśród protestujących.

Reklama

"Gdyby policjanci dostali wcześniej zgodę na użycie broni nie doszło by do takiej eskalacji przemocy protestujących" - nie miał wątpliwości Adam Rapacki, wiceminister spraw wewnętrznych nadzorujący policję. Rapacki mówił, że policjanci dostali zgodę na strzelanie do atakującego ich tłumu dopiero wtedy, gdy w ich kierunku demonstranci rzucali koktajlami Mołotowa oraz granatami. Tymczasem już wcześniej policyjny kordon atakowany był kamieniami, ławkami czy sztachetami. Polacy odpowiadali jedynie granatami łzawiącymi. W sumie wystrzelili ich ponad 800.

"Podczas spotkania z komisarzem ONZ nadzorującym misję w Kosowie bardzo twardo postawiliśmy sprawę, by zmienić procedury dotyczące użycia broni. Chcemy, by takie kompetencje miał polski dowódca" - zdradził Rapacki. Szef MSWiA Grzegorz Schetyna zwrócił się na piśmie do szefa misji ONZ, aby jak najszybciej zostało przeprowadzone śledztwo dotyczące zajść w Mitrovicy. Schetyna chce, by serbscy demonstranci odpowiedzialni za zranienie międzynarodowej grupy policjantów i śmierć jednego z nich byli sądzeni jak za zamach terrorystyczny. "W trakcie tych zamieszek zginął ukraiński policjant, a życie pozostałych było bezpośrednio zagrożone, bo demonstranci rzucali im pod nogi granaty" - wyjaśnił wiceszef MSWiA.

Póki co ponad setka stacjonujących w Kosowie polskich policjantów jest bezpieczna. Nie opuszczają oni bazy i nie pełnią służby. Wrócą do niej dopiero po tym jak specjaliści z ONZ określą na jakie zagrożenia mogą być narażeni nasi funkcjonariusze. "Być może w tej misji do czasu względnej stabilizacji powinni brać udział jedynie żołnierze KFOR" - zastanawiał się Rapacki. Poinformował także, że Polska będzie lobbować, by kierownictwo nad misją w Kosowie przejęła Unia. To oznacza o wiele większe zarobki dla stacjonujących na takich misjach policjantów oraz korzystniejsze procedury wydawania rozkazów. Resort spraw wewnętrznych zamierza także zmodernizować sprzęt ochronny policjantów wyjeżdżających na misje.

Reklama