Władze w Pradze podobno nie odmówiły, ale zastrzegły, że ze względu na wielki opór czeskiej opozycji wolałaby jednak pozostać tylko przy radarze - pisze "Gazeta Wyborcza". Tym bardziej, że podczas niedawnego szczytu NATO w Bukareszcie czeski premier ogłosił, że porozumienie w sprawie tarczy w Czechach zostało ze Stanami Zjednoczonymi osiągnięte.
Dlaczego Amerykanie zaczęli myśleć o umieszczeniu u naszych południowych sąsiadów wyrzutni, które miały być koło Słupska? Bo negocjacje w sprawie tarczy między Waszyngtonem a Warszawą idą jak po grudzie.
Według źródeł dyplomatycznych, oferta modernizacji polskiej armii, przywieziona przez Amerykanów do Warszawy na początku kwietnia, była ciekawa, ale niewystarczająca. Polskim warunkiem zgody na tarczę jest właśnie rozpisane na wiele lat wsparcie wojskowe, a w szczególności wyposażenie obrony przeciwlotniczej w rakiety typu Patriot.
Jednak USA nie spieszą się z odpowiedzią na polskie żądania. Podobno oczekiwana w Warszawie amerykańska delegacja, która miała przywieźć nowe propozycje, nie przyjedzie teraz, tak jak to planowano.
Z jakiego powodu Amerykanie przeciągają rozmowy? Bo po zgodzie Czech i wsparciu całego NATO dla amerykańskiej tarczy mają nadzieję, że skłonią nasz kraj do podpisania korzystniejszej dla siebie umowy.