Marzanna Majstrowicz, prokurator rejonowy w Gdyni, powiedziała, że umorzenie sprawy nastąpiło ze "względów formalnych". Wyjaśniła, że - zgodnie z prawem - o przestępstwie obrazy uczuć religijnych może być mowa tylko w sytuacji, gdy zgłoszą się co najmniej dwie poszkodowane osoby. A zgłosiła się... jedna.

Reklama

"W tej sprawie mieliśmy tylko jednego poszkodowanego. Mimo informacji, jakie na naszą prośbę zamieszczono w prasie, że poszukujemy osób, które poczuły się obrażone postępowaniem muzyka, nie zgłosił się nikt inny" - powiedziała Majstrowicz.

Na koncercie we wrześniu ubiegłego roku w gdyńskim klubie "Ucho" Adam Darski podarł Biblię i rozrzucił jej strzępy wśród publiczności. Potem kartki miały zostać spalone przez fanów zespołu.

Prokuratura w Gdyni wszczęła postępowanie w tej sprawie "z urzędu" po relacjach w mediach, w których o koncercie opowiadał Ryszard Nowak, szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami.

Już na początku postępowania do gdyńskiej prokuratury zgłosił jeden z uczestników koncertu urażony zachowaniem Darskiego.

Prokuratura poprosiła też o pomoc biegłego religioznawcę z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zadano mu pytanie "czy każdy egzemplarz Biblii może być przedmiotem czci religijnej?". Biegły powiedział, że tak. Prokuratorzy rozważali więc postawienie zarzutów liderowi Behemotha. Darskiemu groziło do dwóch lat więzienia. Jednak, jak już wiemy, sprawy nie będzie.

Przed miesiącem Ryszard Nowak wystąpił z prywatnym aktem oskarżenia o obrazę uczuć religijnych i zniesławienie Kościoła katolickiego przeciw liderowi Behemotha. Ta sprawa trwa dalej.