ANNA BOGUSZ: Czy zdarzyło się pani zgubić własne dziecko?
MAŁGORZATA SZUMILAS*: I to niejednokrotnie, choć może nie tyle zgubić, ile stracić na chwilę z oczu. Ale nawet kilka minut poszukiwań to trauma. Dziewięć lat temu zgubiłam moją wówczas 2-letnią córkę Sarę w Katmandu w Nepalu. Wyszliśmy z hotelu i po 100 m mąż po coś wrócił. Ja poczułam ulgę, że nie muszę wreszcie na wszystko uważać i beztrosko poszłam do księgarni. Po chwili włosy stanęły mi dęba - dotarło do mnie, że mąż wcale nie wziął córki ze sobą, że ona została pod moją opieką. A jej oczywiście nie było. Wybiegłam na ulicę, a tam tysiące ludzi. Zaczepiałam każdego, znowu wskoczyłam do księgarni i spostrzegłam, że córka radośnie ogląda książki w dziale dla dzieci.
Zapamiętała to zdarzenie?
Nie, bo się wtedy nie bała. Przeprowadziłam natomiast eksperyment z synem Mateuszem, gdy miał 3 lata. Bardzo często uciekał mi w centrach handlowych. Byliśmy w Irlandii i znowu uciekł. Postanowiłam iść za nim, by przekonać się, kiedy spostrzeże, że mnie jednak koło niego nie ma. Potrzebował na to aż 40 min! Gdy się zorientował, że jest sam, zaczął się rozglądać, a po chwili płakać. Wtedy wyszłam z ukrycia. To zdarzenie trochę przystopowało jego zapędy do wycieczek, ale niestety na krótko.
Czy uczy pani dzieci, co zrobić, gdy się zgubią w obcym kraju?
Na szczęście mówią także po angielsku. Ale mimo to mamy własny kod zachowań. Zawsze w zatłoczonych miejscach - i w Polsce, i za granicą - ustalam z dzieckiem punkt, gdzie się spotkamy, jeśli stracimy się z oczu. Cztery lata temu pomogło to Sarze, gdy zgubiła się w Szczyrku. Naszą skrzynką kontaktową był pozostawiony na parkingu samochód i córka go odnalazła. Uczymy dzieci, by szukały pomocy u dorosłych. Jednak nie u zwyczajnych przechodniów, lecz ludzi pracujących w danym miejscu. Najlepiej by były to kobiety, na przykład zatrudnione w sklepie.
Jak zabezpiecza pani dzieci przed ewentualnym zagubieniem?
Sprawdzonym patentem jest zakładanie im jaskrawych ubranek, przyszywanie do nich lub przyklejanie karteczek z numerem telefonu do opiekunów albo zakładanie opaski na rękę. Powszechne są też tzw. smycze dla dzieci. Pozwalają utrzymać dziecko w zasięgu 2 - 2,5 m. Nasi znajomi używają nawet w tym celu smyczy dla jamnika. My jak przystało na globtroterów zrobiliśmy dla dzieci smycz z uprzęży alpinistycznej, specjalnie na wspinaczki w górach.
Tylko to oznacza, że również dorosły jest na smyczy.
Wcale tak nie musi być. W dobrych hotelach można poprosić o pomoc specjalnych opiekunek. My szukamy lokalnych przedszkoli, gdzie możemy zostawić dziecko na parę godzin, czy nawet lokalnej babci. Taką wspaniałą opiekunkę znaleźliśmy w Meksyku. Odradzam wyjście z hotelu na kolację do pobliskiej restauracji i pozostawienie dzieci samych, bo przecież spią. Tak było w przypadku małej Brytyjki Madeleine. Nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć. Ja zostawiłam 4-letnią śpiącą córkę i wybiegłam za kimś z domu z parasolem. Po kilku minutach wróciłam i dziecka nie było. Córka obudziła się, zaczęła mnie szukać, podstawiła sobie stołek do drzwi, nacisnęła klamkę i wyszła na ulicę. Znalazłam ją przemokniętą, płaczącą na schodach.
W przypadku małej Brytyjki w grę może wchodzić przemoc, a nie zagubienie. Czy należy ostrzegać przed tym dzieci?
Oczywiście! Wiem na przykład, że w parkach rozrywki takich jak Disneyland, działa zorganizowana przestępczość. Zdarza się, że dzieci są porywane, przebierane w inne ubranka i czapeczki. Czasem podawane są im narkotyki. W Irlandii i Austrii, gdzie teraz mieszkamy, dzieci od najmłodszych lat są uczulane, by nigdzie nie oddalać się z obcym dorosłym.
*Małgorzata Szumilas, autorka poradnika "Z dzieckiem po świecie"
p
Jak nie zgubić dziecka za granicą
Przed podróżą
1. Przygotuj wszystkie numery telefonów: do polskiej placówki dyplomatycznej, lokalnej policji, straży wodnej, rezydenta z biura podróży, w którym wykupiłeś wycieczkę i do szefa hotelu.
2. Przygotuj wszywki na ubrania dla dziecka z adresem pobytu za granicą i swoim numerem telefonu. Przydatne są też samoprzylepne kartki z tymi samymi danymi.
3. Jeśli dziecko używa komórki, wpisz w telefonie pod adresem ICE1 własny numer i dodatkowo jako ICE2 numer osoby, do której można zadzwonić w razie niebezpieczeństwa.
4. Sprawdź drobiazgowo informacje o kraju, do którego zamierzasz podróżować. Koniecznie zapoznaj się z obowiązującymi tam przepisami prawa oraz zwyczajami. Te informacje znajdziesz na stronie internetowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych: www.msz.gov.pl. Znajdziesz tam poradnik „Polak za granicą” oraz adresy wszystkich polskich placówek dyplomatycznych.
5. Naucz dziecko, jak ma się zachować w sytuacji, gdy straci z oczu opiekunów (gdzie ma schowany telefon, jak się nazywa, że ma podejść do osoby dorosłej, najlepiej umundurowanej lub kobiety pracującej w danym miejscu).
Za granicą
1. Jeśli dziecko zaginie w twoim towarzystwie, jedna dorosła osoba – znana dziecku – powinna pozostać w miejscu, gdzie ostatni raz było z opiekunem i czekać na nie.
2. Druga natychmiast musi skontaktować się z obsługą hotelu, gospodarzem miejsca, w którym się zatrzymaliśmy, czy rezydentem biura turystycznego. Oni znają najlepiej lokalne warunki. Rezydent lub pilot wycieczki będą dalej kierować sprawą oficjalnego poszukiwania. Niezwłocznie należy też zadzwonić na pomoc – telefon 112 w Unii Europejskiej. Numery telefonów alarmowych w innych krajach znajdziesz na stronie www.112.gov.pl. Zadzwoń też na policję, do polskiej placówki dyplomatycznej, rezydenta biura turystycznego, szefa hotelu, w którym przebywasz.