Sytuacja u polskich wybrzeży jest z roku na rok lepsza. To głównie zasługa unijnych pieniędzy, za które w nadmorskich miejscowościach powstają oczyszczalnie, dzięki którym coraz mniej ścieków trafia do morza. Na tym polegał paradoks sytuacji - kurorty, którym powinno zależeć na czystej wodzie i turystach, same najbardziej brudziły Bałtyk.
Teraz to się zmieniło. "Woda w okolicach Ustki znakomicie nadaje się do kąpieli. Turyści nie muszą się niczego obawiać" - zachwala w rozmowie z DZIENNIKIEM wiceburmistrz miasta Marek Kurowski. Tu działa już nowoczesna oczyszczalnia i Ustka złożyła wniosek o przyznanie prestiżowej Błękitnej Flagi, czyli wyróżnienia dla najlepszych kąpielisk. W tym roku Błękitna Flaga - przyznawana przez międzynarodową organizację Foundation for Environmental Education - zawisła jedynie w trzech polskich miejscowościach: Pogorzelicy, Pobierowie i Świnoujściu.
Ekolodzy - choć przyznają, że jakość przybrzeżnych wód Bałtyku poprawia się - podkreślają, że sytuacja daleka jest jeszcze od zadowalającej. "Rodzimy sanepid łagodniej klasyfikuje kąpieliska niż Komisja Europejska. Jeżeli chcemy czuć się równie bezpieczni, co inni obywatele Wspólnoty, to musimy kierować się wytycznymi Unii" - powiedział nam ekspert WWF Przemysław Nawrocki.
A na 89 morskich kąpielisk, które Polska zgłosiła do oceny przez Brukselę, dwa spełniają najwyższe unijne standardy - Łukęcin w Zachodniopomorskiem i Stogi w Pomorskiem - 72 mieszczą się w stanach średnich, a w 17 kąpiel jest ze wszech miar niewskazana.
Mimo tego przeciętnego wyniku Unia Europejska pozytywnie ocenia nasze starania o poprawę stanu Bałtyku. Przyznaje, że Polska robi wiele, by dogonić stare kraje Wspólnoty. Mamy jednak wciąż wiele do zrobienia.
Z raportu Komisji Europejskiej wynika, że w przybrzeżnych wodach Morza Bałtyckiego w zbyt dużych stężeniach wciąż występują azotany, amoniak, fosforany, dwutlenek węgla oraz siarczany i dwutlenek siarki. Są w nim również metale ciężkie, a także oleje pochodzące ze statków i platform wiertniczych oraz bakterie kałowe. Potrzebne jest więc zbudowanie jeszcze większej liczby oczyszczalni ścieków oraz zmiana przepisów, tak by statki i promy nie mogły na Bałtyku czyścić swoich zbiorników oraz szamb (na Bałtyk przypada aż 10 proc. całego morskiego ruchu).
By nasze kąpieliska były naprawdę czyste i przyjazne, koniecznie trzeba dokonać jeszcze jednej rzeczy: skłonić rolników do zmniejszenia używania nawozów sztucznych. Zawierają one bowiem azotany i fosforany - idealną pożywkę dla sinic, które latem grubym kożuchem pokrywają wody Bałtyku.
"Trzeba dbać o tereny zielone oddzielające pola uprawne od rzek. Taka zieleń działa jak gąbka i wyłapuje spłukiwane z pól przez deszcz środki chemiczne. Bo teraz to głównie Wisła i Odra przyczyniają się do tego, że latem Bałtyk zakwita sinicami" - tłumaczy Przemysław Nawrocki.