O życie i zdrowie dzieci - jak informuje "Gazeta Wyborcza" walczą teraz lekarze. To oni, po umorzeniu śledztwa przez prokuraturę rejonową w Kartuzach, poprosili o pomoc prokuratora okręgowego w Gdańsku, Dariusza Różyckiego. "Zbadamy sprawę od nowa, bardzo szczegółowo" - obiecuje na łamach "GW".

Reklama

Dzieci wychowywały się na wsi niedaleko Kartuz. Matka jest chora na schizofrenię. Ojciec od dawna jest alkoholikiem. Dramat dzieci wyszedł na jaw przypadkiem. Najstarsza dziewczynka zwierzyła się z tego, co robi jej ojciec jednemu z rodzeństwa.

Sąd przekazał dzieci rodzinie zastępczej. Nowi opiekunowie, zaniepokojeni zachowaniem maluchów, postanowili poddać je badaniom. Około dwóch tygodni temu dzieci trafiły na obserwację do Szpitala Wojewódzkiego w Gdańsku.

Lekarze byli wstrząśnięci. Siedmiolatka wyznała psychologowi, że do łóżka kładł się z nią nagi tata. Z jej słów wynika, że była gwałcona. Mamę pochłaniały w tym czasie prace domowe. Tata po wszystkim podkreślał, żeby nikomu nic nie mówić. Do domu przychodzili też znajomi rodziców, którzy robili "to samo, co tata" i "inne rzeczy".

Biegli psycholodzy i psychiatrzy stwierdzili objawy świadczące, że dzieci były poddawane "niewyobrażalnemu urazowi fizycznemu, psychicznemu i seksualnemu od najmłodszych miesięcy życia" u całej trójki maluchów...

Niestety, prokuratura rejonowa w Kartuzach uznała, że nic się nie stało... i sprawę umorzyła.