Obecnie w Polsce legalnie pracuje zaledwie 12 tysięcy obcokrajowców. I choć tych pracujących na czarno jest o wiele więcej, to zdaniem pracodawców i tak jest to kropla w morzu potrzeb. "Szukamy przede wszystkim budowlańców, ale także osób do prostych prac fizycznych" - mówi Włodzimierz Przybylski, prezes firmy Prima, która zajmuje się sprowadzaniem do Polski pracowników z krajów byłego Związku Radzieckiego.
Tylko w Powiatowym Urzędzie Pracy w Rzeszowie chęć zatrudnienia obcokrajowca wyraziło w tym roku już 340 pracodawców. Dla porównania w drugiej połowie 2007 r. było ich jedynie 97. Jeszcze większe zainteresowanie jest w Białymstsoku, gdzie 1,1 tys. pracodawców chce zatrudnić imigrantów. Jeszcze niedawno w obawie przed utratą pracy większość Polaków krzywo patrzyła na obcokrajowców gotowych pracować więcej i za mniejsze pieniądze. Ale jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez firmę Millward Brown SMG/KRC na zlecenie portalu Money.pl to już przeszłość. Obecnie prawie dwie trzecie Polaków opowiada się za otwarciem granic dla imigrantów zarobkowych, z czego 34 proc. dopuszcza taką możliwość bez względu na obywatelstwo obcokrajowca, a 27 wyłącznie dla mieszkańców krajów sąsiadujących z Polską. Zatrudnianiu cudzoziemców sprzeciwia się jedynie 34 proc. badanych przez SMG/KRC.
Zdaniem ekspertów takie nastawienie wobec obcokrajowców wynika z optymizmu Polaków spowodowanego dobrą koniunkturą na rynku pracy. "Mamy wysoki wzrost gospodarczy, a poziom bezrobocia systematycznie spada. W takiej sytuacji nie boimy się konkurencji, bo pracę łatwo znaleźć" - mówi specjalistka od spraw imigracji zarobkowej Krystyna Iglicka. Dodatkowo - jak twierdzą specjaliści - Polacy przekonali się, że w niektórych branżach, przede wszystkim w budownictwie, bez obcokrajowców grozi nam stagnacja. "Polska rozwija się szybko, dlatego imigrantów ze Wschodu potrzebujemy tak, jak naszych pracowników potrzebują bogate kraje zachodnie" - mówi ekspert rynku pracy z Centrum im. Adama Smitha Ireneusz Jabłoński.
Większy napływ imigrantów blokują jedynie restrykcyjne przepisy. Firma zainteresowana pozyskaniem fachowców z zagranicy musi wykazać, że wcześniej bezskutecznie szukała ludzi na krajowym rynku. Dopiero gdy nie zgłoszą się odpowiedni kandydaci, można ich szukać poza granicami kraju.
Według ekspertów jeśli rząd szybko nie zliberalizuje przepisów dotyczących zatrudnienia obcokrajowców, w niedługim czasie na rynku zacznie być odczuwalny brak rąk do pracy. "Nie mamy co liczyć na to, że nasi emigranci wrócą z Wysp Brytyjskich. Londyn sam potrzebuje pracowników, bo w 2012 roku organizuje olimpiadę. Uratować mogą nas jedynie imigranci" - mówi Krystyna Iglicka.