Autorka cytowanego wyżej ogłoszenia o możliwości sprzedania obywatelstwa za pieniądze dowiedziała się od koleżanki, a ta z kolei z portali randkowych i matrymonialnych.
Obie dały ogłoszenia na kilku serwisach dwa miesiące temu. Za małżeństwo chcą 18 tysięcy złotych. Nie boją się nawet tego, że ponad pięć lat będą żonami obcych mężczyzn. Bo zanim będą oni mogli starać się o polski paszport, minie 3,5 roku, a procedura trwa ponad dwa lata.
Nie jest im jednak wszystko jedno: "Wolałabym młodego, ambitnego faceta zza wschodniej granicy. Już z jednym takim rozmawiałam. Jest mechanikiem samochodowym" - mówi Katarzyna "Polsce". Azjaci i Afrykanie, którzy po obywatelach krajów byłego ZSRR stanowią kolejne grupy zainteresowane polskim obywatelstwem, nie wchodzą w grę.
Stopniowy wzrost liczby fikcyjnych związków obserwuje się od czasu, kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej, strefy Schengen. "Już kiedy weszliśmy do UE, zainteresowanie naszym obywatelstwem wzrosło. O polskich korzeniach przypomnieli sobie nawet potomkowie emigrantów z Brazylii czy Argentyny" - mówi "Polsce" Mateusz Sora, dyrektor departamentu obywatelstwa i repatriacji MSWiA.
Koszt fikcyjnego małżeństwa to 15-20 tys. zł. Na Zachodzie płaci się tyle samo, tyle że w euro - pisze "Polska".
Weryfikacja prawdziwości małżeństw zawodzi - dodaje dziennik. Urzędników brakuje i sami mówią, że się po prostu nie dają rady skontrolować wszystkich małżeństw mieszanych. Jeśli już je odwiedzają w domach, sprawdzając, czy razem mieszkają, to skupiają się na zadawaniu standardowych pytań opracowanych przez psychologów. Na przykład: jaki jest widok z państwa sypialni? Jeśli odpowiedzi nie są zbieżne, to znak, że małżeństwo może być fikcyjne.