Zgodnie z prawem farmaceutycznym, hurtownie farmaceutyczne część leków mają obowiązek dostarczać do aptek lub punktów medycznych nawet w ciągu kilku godzin. Czasami przedstawiciele hurtowni bywają w tych punktach nawet dwa razy dziennie, więc jest to sieć dystrybucyjna, która gwarantuje nam, że ten proces dostarczenia szczepionek będzie bardzo bezpieczny, bo jest po prostu sprawdzony - wyjaśnił w rozmowie z PAP prezes Agencji Rezerw Materiałowych.
Równocześnie wskazał na to, że na co dzień hurtownie dostarczają produkty lecznicze, które są bardzo wymagające pod kątem przechowywania i transportu – wszystkie zasady określa rozporządzenie Ministra Zdrowia ws. Dobrej Praktyki Dystrybucji. Oczywiście ta logistyka jest dla nas bardzo ważna, pod szczególnym nadzorem, ale nieporównywalnie bardziej skomplikowaną dystrybucją hurtownie farmaceutyczne zajmują się na co dzień. Zdolności dystrybucyjne tych hurtowni są naprawdę spore, dlatego na takie rozwiązanie się zdecydowaliśmy - dodał. Prezes zaznaczył również, że pierwszego dnia szczepionki trafią do 72 szpitali, ale już kolejna partia zostanie dostarczona do ponad 500 szpitali, gdzie szczepiony będzie personel medyczny.
Transport pierwszej dawki
Prezes w rozmowie z PAP przypomniał również, że pierwsza dawka szczepionek, wynosząca 10 tys., wysłana będzie do Polski 25 grudnia z belgijskiego magazynu firmy Pfizer w Puurs, by trafić do magazynu ARM w Wąwale pod Tomaszowem Mazowieckim. Przewożona będzie specjalnym busem w dwóch specjalnych kartonach z suchym lodem w ultra niskiej temperaturze około -75 st. Celsjusza. Firma wysyła niemalże do wszystkich państw UE szczepionki równocześnie. Poinformuje nas wtedy i będziemy mieli możliwość śledzenia przesyłki za pomocą GPS. Szczepionki do Polski powinny wjechać 26 grudnia rano - powiedział. Wyjaśnił, że przepakowanie dawek, które jest prostą czynnością techniczną, będzie odbywać się w reżimie czasowym. Na przepakowanie całego pudełka jest nie więcej niż 5 minut. Musimy to zrobić sprawnie - pokreślił.
W kolejnym tygodniu Pfizer dostarczy kolejne 300 tys. dawek. Jak zapowiedział we wtorek premier, do końca stycznia do Polski powinno trafić 1,5 mln dawek. Będą one dzielone na pół. Jedna część pozostanie w magazynie agencji w ultra niskiej temperaturze, druga trafiać będzie do punktów, w których odbywać się będą szczepienia. Taki podział wynika z tego, że szczepionka jest dwudawkowa. By była skuteczna należy drugą dawkę przyjąć po 3-4 tygodniach. Agencja w ten sposób zabezpiecza się na wypadek niespodziewanych zdarzeń po stronie producenta, czy logistyki międzynarodowej.
Transport innych szczepionek będzie łatwiejszy
Prezes ARM dodał, że szczepionki firmy Moderna, które w drugiej kolejności mają być dopuszczone do obrotu na unijnym rynku - jeżeli Europejska Agencja Leków na początku stycznia wyda pozytywną rekomendację - będą mniej wymagające, jeśli chodzi o przechowywanie i transport. Powyżej 30 dni muszą być przechowywane w -20 st. Celsjusza, ale do 30 dni mogą przebywać w warunkach tzw. zimnego łańcucha dostaw, czyli temperaturze od -2 do -8 st. Celsjusza.
Program szczepień zakłada, że w pierwszej kolejności zaszczepieni będą m.in. pracownicy sektora ochrony zdrowia (np. lekarze, pielęgniarki i farmaceuci), pracownicy DPS-ów i MOPS-ów oraz personel pomocniczy i administracyjny w placówkach medycznych, w tym w stacjach sanitarno-epidemiologicznych. Następnie seniorzy, służby mundurowe, nauczyciele.