Sprawą śmierci 51-letniego mężczyzny, który w ubiegłą niedzielę trafił do Szpitala Powiatowego w Zawierciu, zajęła się prokuratura - informuje dziennik "Polska", opisując te dramatyczne wydarzenia. Świadkowie jego męczarni nie dali bowiem za wygraną. Zgłosili sprawę policji.

Reklama

Nie wiadomo, na co chorował mężczyzna. Gdy trafił do szpitala, uskarżał się na ból serca. Mówił, że ma migotanie przedsionków. Lekarze podłączyli go do kroplówki. Wtedy mógł jeszcze przytomnie mówić. Opowiadał, że niedawno zmarła mu żona, czuł się samotny, został z trojgiem dzieci.

>>>Przeczytaj historię pacjenta, który wezwał do szpitala karetkę, bo lekarze nie chcieli mu pomóc

W poniedziałek jego stan nagle się pogorszył. Miał silne bóle, dusił się, spadał z łóżka. Krzyczał z bólu. Świadkowie tego zdarzenia, ludzie, którzy odwiedzali innych chorych leżących na tej samej co 51-latek sali, wielokrotnie wzywali pomoc. Pielęgniarki nie chciały jednak zająć się chorym. "Jak pacjent nie szanował zdrowia, to tak ma" - cytują pacjenci ich słowa.

Reklama

Lekarz, który jak dziś twierdzi, dyżurował na dwóch oddziałach jednocześnie, według świadków zapytał chorego, czy pali papierosy. A potem podłączył kroplówkę i zlecił podawanie tlenu.

To jednak nic nie pomogło - twierdzą świadkowie. Mężczyzna nadal wił się z bólu. Wzywał pomocy. Ekipa reanimacyjna przybyła za późno. Pacjent zmarł.

"Takiej obojętności, znieczulicy i wrogości wobec chorych jeszcze nie widziałam" - mówi "Polsce" Bożena Kontek, jeden ze świadków męczarni, a potem śmierci mężczyzny.

Reklama

"Sprawę wyjaśniamy, ale z naszych ustaleń wynika, że pacjent był dobrze leczony. Nic już się dla niego nie dało zrobić. Zarzuty są nieprawdziwe" - zapewnia Czesław Kawecki, zastępca dyrektora ds. lecznictwa Szpitala Powiatowego w Zawierciu.

"Ból umierających się łagodzi. Nie można dopuścić do wielkiego cierpienia w agonii" - podkreśla Stefan Kopocz, okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej przy Śląskiej Izbie Lekarskiej. Jednak jego zdaniem tylko dokumentacja leczenia i wyniki sekcji zwłok mogą rozstrzygnąć o winie bądź niewinności personelu.